W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

Mieszkaniec naszego powiatu w wielkim finale „Jeden z dziesięciu”

Jeden z Dziesięciu, to jeden z najdłużej emitowanych polskich teleturniejów. Jak wiele tego typu programów, jest pewnym intelektualnym sprawdzianem uczestników, który w tym przypadku obejmuje prawie wszystkie dziedziny nauk. Teleturniej nieprzerwalnie od 21 lat prowadzi, dobrze znany polskiej publiczności - Tadeusz Sznuk. Zmagania uczestników podzielone są na 3 rundy. To właśnie w ostatnim etapie uczestnik po zdobyciu pierwszych 30 punktów ma wybór, wskazać do odpowiedzi przeciwnika, albo przyjąć pytanie na siebie, to wiąże się z ryzykiem ale jednocześnie jest szansą na zdobycie większej ilości punktów. W 14 - tym odcinku 122 edycji teleturnieju, który wyemitowano na antenie TVP 1, w dniu 2 grudnia 2020 roku, udział brał mieszkaniec powiatu koneckiego - Pan Grzegorz Pikuła mieszkający w Korytkowie.

Grzegorz Pikuła

Pan Grzegorz jest z zawodu chemikiem, lubi grać w szachy i rozwiązywać krzyżówki. W pierwszym etapie uczestnik reprezentujący nasz powiat odpowiadał na 2 pytania, natomiast drugi etap wymagał odpowiedzi już na 5 pytań. Mimo trudności, z dwoma z nich, Panu Grzegorzowi udało się dostać do ścisłej czołówki – finałowej trójki.

W trzeciej rundzie, Panu Grzegorzowi zadano, aż 14 pytań, tylko na trzy z nich nie znał odpowiedzi. Ostatecznie został zwycięzcą odcinka, zyskując szansę na grę w Wielkim Finale. Trzymamy kciuki za pana Grzegorza. Emisja finałowej odcinka przewidziana jest jeszcze w tym tygodniu a my tymczasem zamieszczamy rozmowę z panem Grzegorzem Pikułą.

AK: Panie Grzegorzu spotykamy się po emisji odcinka „Jeden z dziesięciu”, w który odniósł Pan niekwestionowany sukces i zyskał możliwość uczestnictwa w Wielkim Finale. W programie wspomniał Pan że z zawodu jest chemikiem…

GP: Tak, ukończyłem Technikum Chemiczne w Pionkach i zawsze w tego typu teleturniejach czekałem na pytania z dziedziny chemii, czy fizyki. Co ciekawe nigdy nie trafiłem tak szczęśliwie – nigdy nie dostałem pytania z chemii.

AK: No właśnie, nie była to Pana pierwsza przygoda z telewizją i turniejami w których trzeba się wykazać rozległą wiedzą.

GP: Mniej więcej 8 lat temu miałem okazję grać po raz pierwszy w „Jeden z dziesięciu” – Wówczas dotarłem do finałowej trójki, ale nie zwyciężyłem. Brałem też udział w teleturnieju „Va banque” w czasie gdy prowadzącym był Kazimierz Kaczor. Do dziś mile wspominam to spotkanie. Podobnie ciepło zapamiętałem udział w „Krzyżówce szczęścia” i prowadzących: Agatę Młynarską i Krzysztofa Hołowczyca. W rywalizacji uległem znakomitemu przeciwnikowi, świetnemu szaradziście. Cieszę się, że miałem okazję poznać tych wszystkich ludzi…

AK: Zauważyłem podczas rozmowy, ze jest Pan niezwykle skromny - zawsze z dużym szacunkiem wypowiada się o swoich przeciwnikach i wszystkich, których spotkał Pan na swojej drodze życiowej. A w życiu tak, jak chyba każdy ma Pan lepsze i gorsze momenty?

GP: Tak… ale określam siebie jako optymistę, mam nadzieję, że z każdej sytuacji znajdę jakieś dobre wyjście.

AK: Skoro mowa o drodze życiowej, widzę że jesteśmy w podobnym wieku i jako pokolenie wychowane na książkach, a teraz korzystające z komputerów musimy często balansować między światem cyfrowym i analogowym.

GP: Ja zdecydowanie wybieram książki, z Internetu i komputerów korzystam rzadko, moja wiedza pochodzi z książek, uwielbiam książki. Słyszałem, że wiadomości nabyte w ten sposób lepiej się przyswajają i dłużej pozostają w pamięci… w moim przypadku chyba się sprawdza.

AK: Nie widzę u pana zbytnio rozbudowanej biblioteczki…

GP: Tak jest, przechowuje tylko te, z którymi jestem jakoś emocjonalnie związany. Często nabyte książki po przeczytaniu zanoszę do biblioteki, by miały „drugie życie”, może innym się bardziej przydadzą…

AK: Powróćmy do tematu teleturnieju, czy jest sposób by się dobrze przygotować i jak zmniejszyć stres podczas nagrania?

GP: Chyba nie ma pewnego sposobu. Zakres wiedzy jest ogromny, oprócz pytań powszechnie uważanych za łatwe, są także takie wymagające bardzo specjalistycznej wiedzy. Zawsze byłem ciekawy świata, czytałem dużo, to się przydaje…a oprócz tego jeszcze szczęście. Trzeba mieć szczęście do pytań i do przeciwników. Ja przed programem przypominałem sobie tematy z mitologii – pytania z tego zakresu są dość częste, a wiedza w tym temacie wykorzystywana raczej rzadko w codziennym życiu, więc trzeba ją odświeżyć. Podczas programu staram się koncentrować na swoich pytaniach, nie myślę o przeciwnikach i kamerach - mnie to pomaga.

AK: Rozgrywkę turniejową widzimy na ekranach naszych telewizorów – a czego nie widzimy?

GP: Telewidzowie nie widzą eliminacji przed programem. Ja brałem udział w takim sprawdzianie kwalifikującym w lutym tego roku, w Warszawie. Na 20 zadanych pytań trzeba poprawnie odpowiedzieć na przynajmniej 15 z nich, by myśleć o dalszej grze. Finał, który zobaczymy w tym tygodniu był nagrywany w Lublinie, są to działania rozłożone w czasie, w praktyce prawie na cały rok.

AK: Gratuluję ogromnej wiedzy i sukcesów. Pamiętam, że kiedyś pisałem o twórczości rzeźbiarskiej Mariana Pikuły - czy brat nadal rzeźbi?

GP: Jeśli tylko znajdzie chwilę wolnego czasu to tak, w domu zostaje niewiele jego prac - często prezentuje je znajomym.

AK: Dziękuję za rozmowę w imieniu swoim i redakcji kwartalnika „Powiat Konecki”.

GP: Dziękuję również.

Opracowali: Paweł Kubiak, Adam Kubka

Zdjęcia (3)

{"register":{"columns":[]}}