W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

Majowe wyprawy – Zamek Radziwiłła… i legendy polskiej motoryzacji

Kolejna propozycja, to również trasa licząca ​​​​​​​ok. 100 kilometrów, ale tym razem udamy się w stronę wschodzącego słońca. Jeśli już uregulowaliśmy rachunek na stacji paliw, to ruszamy w kierunku Stąporkowa, a dalej przez Niekłań do Szydłowca.

Zamek w Szydłowcu

Opuszczamy granice naszego powiatu. Trasa wiedzie przez malowniczy las bukowy. Gdyby w taką podróż wybrali się nasi dziadkowie przed 1950 rokiem, to byłaby to wyprawa tylko po terenie powiatu koneckiego.

Szydłowiec to miasto o długoletniej historii, w którym zachowało się wiele zabytków świadczących o ciekawej przeszłości. Po dotarciu do naszego pierwszego celu, parkujemy w wyznaczonym miejscu na rynku. Już na wstępie wita nas sielska atmosfera małego, niemal bajkowego miasteczka. Pośrodku brukowanego placu jaśnieje renesansowa bryła ratusza, nieco modyfikowana na przestrzeni wieków, ale z pewnością interesująca jako temat pamiątkowego zdjęcia. Jest teraz dobry moment na wygłoszenie mowy o tym, jak karano za przewinienia w dawnych wiekach - odpowiednim tłem do tej opowieści będzie stojący nieopodal ratusza pręgierz. Następnie kierujemy kroki do fary miejskiej, w południowej pierzei centralnego placu. Świątynia pod wezwaniem Św. Zygmunta Króla jest orientowana i w całości zbudowana z miejscowego piaskowca. Inwestycję tę rozpoczął w końcu XV wieku Jakub Szydłowiecki, a dokończył jego brat Mikołaj w roku 1525, a więc w czasach panowania monarchy znanego z obrazu Jana Matejki „Hołd pruski” i banknotu o nominale 200 zł. Po ostatnich zabiegach konserwatorskich, w słoneczny dzień na tle błękitu nieba, szydłowiecka fara wygląda naprawdę imponująco. W połowie XVI wieku Szydłowiec trafia w ręce Radziwiłłów. Mikołaj zwany Czarnym, jako zagorzały kalwin, w roku 1564 zamyka kościół dla wiernych. Dla odmiany, syn wymienionego wcześniej - Mikołaj Krzysztof zwany Sierotką, jako zagorzały katolik, w kilka lat później ponownie otwiera szydłowiecką farę. Skoro poznaliśmy już dwóch przedstawicieli tego rodu, warto się przemieścić na północ od rynku, w okolice zamku. Odpoczywając chwilę w parku można podziwiać wymienioną rezydencję, która dzięki Radziwiłłom właśnie, zyskała obecną formę. Wielokrotnie modyfikowana i przebudowywana bryła zamku straciła swoją pierwotną funkcję obronną. Jeśli reżim sanitarny zostanie poluzowany warto oczywiście obejrzeć również zbiory Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych.

Od XVIII wieku powoli następował upadek gospodarczy tego ośrodka i drastyczny spadek liczby mieszkańców. Czasy świetności Szydłowca, kiedy to na targi trwające nawet kilka tygodni przyjeżdżali kupcy z całej Rzeczypospolitej, były już przeszłością.

Osobną, również bardzo interesującą kartę w dziejach miasta, zapisała społeczność żydowska, zamieszkująca w Szydłowcu od XVI wieku. Liczba wyznawców judaizmu zaczęła znacząco wzrastać po przywileju Dominika Mikołaja Radziwiłła zachęcającym do osiedlenia się, gwarantując od strony prawnej bezpieczeństwo nabytej nieruchomości. Społeczność ta stała się na tyle liczna, że w strukturze miasta z czasem mocno zarysował się podział na dzielnicę polską i dzielnicę żydowską. Okupacja niemiecka, utworzenie getta, a później masowe wywózki do obozów zagłady w 1942 roku położyły kres wielowiekowej historii gminy żydowskiej. Zachowany do dnia dzisiejszego kirkut, czyli cmentarz żydowski, zlokalizowany u zbiegu ulic  St. Staszica i Wschodniej, należy do największych w Polsce.

Następnym etapem wyprawy będzie wieś Chlewiska. Wyjeżdżamy z Szydłowca w kierunku Przysuchy i po około 10 minutach jesteśmy na miejscu. Osada na początku XVI wieku była własnością Chlewickich herbu Odrowąż. W tego też czasu pochodzi późnogotycki kościół parafialny pw. Św. Stanisława Bł. Męczennika. W centrum miejscowości znajduje się zespół pałacowy Manor House, malowniczo położony w otoczeniu parku. Rezydencja w stylu renesansowym, modernizowana i przebudowywana w późniejszym okresie, korzeniami swymi sięga XII wieku. W 1801 roku miejscowość staje się własnością rodu Sołtyków, a od 1896 Platerów. Jest to okres intensywnego rozwoju przemysłu związanego z produkcją i przetwórstwem żelaza. Chlewiska przeżywają swój rozkwit gospodarczy. Pamiątką tych czasów jest zakład obejmujący doskonale zachowany zespół wielkopiecowy. Niewątpliwie wartą odnotowania ciekawostką jest to, że był to ostatni piec hutniczy w Europie opalany węglem drzewnym. Hutę wybudowało Francuskie Towarzystwo Metalurgiczne w latach 1890- 1892. Obiekt niezwykle nowoczesny, jak na tamte czasy działał z małymi przerwami do 1940 roku, kiedy to Niemcy zdecydowali, by użyć koksu zamiast węgla drzewnego. Cała zawartość  zastygła w nim na wieki. Zagadką pozostanie, czy wynikało to z błędnej koncepcji, czy było to działanie dywersyjne? W ostatnim czasie, ze względu na obostrzenia obiekt można zwiedzać tylko z zewnątrz. W związku z planowanym luzowaniem reżimu sanitarnego należy mieć nadzieję, że udostępnione zostaną również zbiory we wnętrzach Muzeum Hutnictwa i Przemysłu Maszynowego w Chlewiskach. W tych pomieszczeniach bowiem, kryją się niezwykłe skarby techniki i… polskiej motoryzacji. Aby podsycić ciekawość wspomnimy tylko o legendarnej Syrenie Sport, czy nowatorskim projekcie auta Beskid. Zachęcamy do poznawania historii i tajemnic regionu podczas rodzinnych wyjazdów weekendowych. Wracamy do Końskich podziwiając pejzaże. Udanej wyprawy!

Adam Kubka

{"register":{"columns":[]}}