W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

Początkowo myślałam, że to żart…

Wywiad z Oliwią Górniak, uczennicą I LO w Jaśle, zwyciężczynią tegorocznego programu Dance Dance Dance

Wywiad z Oliwią Górniak, uczennicą I LO w Jaśle,zwyciężczynią tegorocznego programu Dance Dance Dance

 

  • Od kiedy interesujesz się muzyką i tańcem? W jaki sposób rozwijałaś tę pasję?

 

  •  W naszej rodzinie sport jest bardzo ważny. Od dzieciństwa uczęszczałam na różne zajęcia – kilka lat na sekcję judo, potem próbowałam swoich sił w gimnastyce, w pływaniu, aż w końcu mama zaprowadziła mnie na lekcje tańca. Dwa lata trenowałam u Tomasza Berkowicza w hiphopowej grupie Rising Stars. Następnie dołączyłam do R-Revolution przy Jasielskim Domu Kultury, prowadzonej przez Katarzynę Koronę i Sonię Zwoleńską. W Erkach tańczę już prawie siedem lat.

 

  • Jak narodził się pomysł udziału w Dance Dance Dance? W dodatku wspólnie z Roksaną Węgiel?

 

  • Z Roksaną połączyło nas hobby. Razem trenowałyśmy judo, a także tańczyłyśmy hip-hop. Znamy się już osiem lat i zawsze się wspierałyśmy. Kiedy Roxie zadzwoniła z propozycją udziału w programie Dance Dance Dance, najpierw myślałam, że to żart. Potem okazało się jednak, że muszę podjąć szybką decyzję. W moim przypadku nauka zdalna była darem od losu, gdyż w ten sposób mogłam pogodzić wyjazdy do Warszawy, treningi i lekcje. 

 

  • Jakie emocje towarzyszyły Ci na treningach i podczas występów?

 

  • Początkowo wszystko było nowe i nieznane, dlatego czułam się lekko onieśmielona. Zupełnie niepotrzebnie. Bardzo miło mnie przyjęto, a pierwszy taniec ćwiczyłam pod okiem jednego z ulubionych choreografów – Artura Golca. Art przygotował nas do duetu Intoxicated, za który otrzymałyśmy z Roxie pierwszą dziesiątkę. Taka ocena dodała nam skrzydeł, motywacji do dalszych treningów. Jednak nie zawsze było tak kolorowo. Przyszły trudniejsze dni i chwile zwątpienia.

 

  • Czy zdarzało się, że chciałaś się poddać?

 

  • Treningi zaczęły się już 25 stycznia i trwały prawie trzy miesiące. W ciągu tego długiego, intensywnie spędzonego czasu bywało ciężko, ale nigdy nie chciałam zrezygnować. Nawet gdy na przeszkodzie stawały mi buty latinki czy też niefortunne wypadki. Muszę wspomnieć, że w tej edycji jury było wyjątkowo surowe i wymagające. Mimo że każdy z nas ćwiczył na sali przez wiele godzin, nie zawsze spotykało się to z uznaniem.

 

  • Która choreografia była według Ciebie najtrudniejsza?

 

  • Zdecydowanie latynoska conga, ponieważ nigdy nie miałam do czynienia z tańcem towarzyskim.  Na dodatek to był kolejny występ na wysokich obcasach! Nasze układy choreograficzne okazały się różnorodne, szybkie i wymagające świetnej kondycji. Kosztowały sporo wysiłku. Taki był step up, a także moja ostatnia solówka Le Freak

 

  • Jakie wrażenia pozostawiło Ci zetknięcie się z polskim show-biznesem?

 

  • Bardzo pozytywne. Poznałam wiele osób, które wcześniej kojarzyłam tylko z programów telewizyjnych. Wszyscy okazali się tacy normalni. Zostałam miło przyjęta. Razem stworzyliśmy fajną ekipę, w której zupełnie nie odczuwało się rywalizacji. Wspieraliśmy się i dopingowali. Najtrudniejsze momenty pojawiały się wtedy, kiedy ktoś w odcinku musiał odpaść. Mieliśmy także przerwę w próbach z powodu koronawirusa. Olga i Paweł – para, która była nam szczególnie bliska – zrezygnowali z programu z powodów zdrowotnych.

 

  • Jak zareagowali na Twoje zwycięstwo najbliżsi?

 

  • Cała rodzina mocno mi kibicowała. Starsza siostra zwolniła się nawet z pracy, aby pojechać ze mną do Warszawy i odwozić na treningi. Kinga jest z wykształcenia kosmetologiem, dlatego mogłam liczyć na jej pomoc w robieniu makijażu. Wszyscy czuli się już dumni, gdy udało nam się wejść do finału, a wygrana stała się przysłowiową wisienką na torcie. Kiedy wróciłam ze stolicy, czekała na mnie impreza-niespodzianka, połączona z siedemnastymi urodzinami. W DDD spełniłam swoje marzenia, a na dodatek wytańczyłyśmy 100 tys. zł, dzięki którym mogłyśmy wesprzeć Fundację Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową. 

 

  • Jak wyglądały twoje przygotowania do programu?

 

  • Dużo zawdzięczam Roksanie, która ma już spore doświadczenie na scenie. Dała mi wiele pożytecznych wskazówek. Pomogły one w obcowaniu z kamerami, w udzielaniu wywiadów i w szeroko pojętym obyciu scenicznym. Jeżeli chodzi o sam taniec, w nim czułam się o wiele pewniej, a dzięki wspaniałym choreografom i tancerzom z grupy VOLT udało się stworzyć na scenie fajne show. Po każdym wyemitowanym odcinku otrzymywałyśmy też cenne uwagi od jury, dzięki którym nasze kolejne układy choreograficzne były coraz lepsze i wyżej punktowane.

 

Rozmawiał Maciej Marciniec

z kl. Ic z edukacją dziennikarską

 

Zdjęcia (11)

{"register":{"columns":[]}}