W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

"Królowie Polski w Puszczy Białowieskiej”: Jan Kazimierz Waza i tajemniczy dzwon w Białowieży

23.09.2022

Kontynuujemy nasz edukacyjny cykl opowieści o królewskiej historii regionu!

Dzwon z 1661 roku z widocznym "podpisem" fundatora Michała Kandelgisera, podłowczego Leśnictwa Białowieskiego, znajdujący się dziś w prawosławnej cerkwi pw. św. Cyryla i Metodego na białowieskim cmentarzu. Fot. Tomasz Samojlik.

Prezentujemy kolejną „królewską” opowieść  z historii Puszczy Białowieskiej. To wyjątkowy las, od zarania dziejów goszczący wyjątkowych ludzi – Królów Polski, carów, ludzi świata nauki, kultury i polityki, kształtujących losy świata. Jednak niezliczona ilości legend, wierzeń i wydarzeń tworzących historię Puszczy, odchodzi w zapomnienie. A szkoda - bo w skomplikowanych losach Puszczy Białowieskiej, usadowionej na styku kultur i historycznych granic, jak w szkiełku odbija się wielka historia Polski i naszej części Europy w ogóle.

Dzieje tego wyjątkowego lasu przypominają o niegdysiejszej potędze naszego kraju, skoligowanego w najmożniejszymi europejskimi dworami. Wspólnie z prof. Bogumiłą Jędrzejewską, w ramach cyklu artykułów pn. „Królowie Polski w Puszczy Białowieskiej”, przywołujemy królewską historię naszego regionu.

Dziś opowieść o królewskich związkach puszczy z Janem Kazimierzem Wazą

Król wizytował królewski dwór w Białowieży (dzisiejszy Park Pałacowy) tylko raz, gdzie rozkoszował się łowami, zabijając wiele żubrów, łosi i jeleni. Ale i czas panowania był trudny - potop moskiewski (1655-1667) i szwedzki (1655-1660) nie oszczędziły naszego regionu. Prężnie rozwijające się miejscowości jak Kleszczele czy Narew tak naprawdę nigdy nie zdołały wrócić do czasu dawnej świetności.

Ale po czasach Jana Kazimierza Wazy zachowała się w Białowieży niezwykła pamiątka -  jest to niewielki dzwon z odlanym na obwodzie hełmu łacińskim napisem Anno Domini 1661. To najstarszy zabytek materialny, jaki znajduje się w Białowieży. Do dzisiaj  wisi on w prawosławnej cerkwi cmentarnej pod wezwaniem św. Cyryla i Metodego. Nasz region skrywa jeszcze wiele sekretów…

Redakcja

Jan Kazimierz Waza i tajemniczy dzwon w Białowieży

Obrany królem Rzeczypospolitej w 1648 r., Jan Kazimierz panował przez 20 lat, które były naznaczone wyniszczającymi wojnami: powstaniem Chmielnickiego, wojną moskiewską i potopem szwedzkim. W krótkich okresach spokoju w państwie, Jan Kazimierz "odświeżał ducha łowami", jak zapisał kanclerz Albrycht Stanisław Radziwiłł.

Puszczę Białowieską Jan Kazimierz poznał już w dzieciństwie − w 1620 roku 11-letni królewicz przybył do odnowionego dworu w nowej Białowieży (dzisiejszy Park Pałacowy) z rodzicami, królem Zygmuntem III Wazą i królową Konstancją, oraz licznym orszakiem dworu i gości na tygodniowe łowy na przełomie stycznia i lutego.

W 20-letnim okresie panowania Jan Kazimierz przebywał w Białowieży tylko raz: od 5 do 15 września 1650 roku. Był to krótka przerwa w działaniach wojennych podczas powstań kozackich. Latem 1649 roku, idąc z odsieczą obleganemu Zbarażowi, król stoczył bitwę pod Zborowem, zakończoną podpisaniem ugody zborowskiej. Rok później 1 września Jan Kazimierz wyruszył z Warszawy do Białowieży, a powrócił do stolicy przez Bielsk 26 września. W Puszczy Białowieskiej król "rozkoszował się łowami, zabijając wiele żubrów, łosi i jeleni", jak raportował kanclerz Radziwiłł, który dołączył tu do króla ze swego zamku w niedalekim Kobryniu.

          W 1651 roku król odniósł świetne zwycięstwo nad połączonymi wojskami kozacko-tatarskimi w bitwie pod Beresteczkiem i zmusił Kozaków do podpisania ugody w Białej Cerkwi. Nie zakończyło to jednak wojen. Powstania kozackie nadal się tliły, a 1655 roku Rzeczpospolitą zalał potop moskiewski (1655-1667) i szwedzki (1655-1660).

          Także Puszczę Białowieską i jej mieszkańców dotknęły ciężkie zniszczenia wojenne. W 1657 roku sprzymierzone ze Szwecją wojska węgierskie pod wodzą Jerzego II Rakoczego zdemolowały dwór Jamno na południowym skraju Puszczy, siedzibę leśniczego białowieskiego. W latach 1665-1666 wielkie szkody we wsiach leśnictwa białowieskiego poczyniły chorągwie tatarskie zbuntowane przeciw polskiemu zwierzchnictwu. Najprawdopodobniej wtedy został spalony dwór Wazów w Białowieży, o którym ostatnia wzmianka pochodzi z 1663 roku. Jan Kazimierz abdykował w 1668 roku, zmarł we Francji w roku 1672.

Białowieża przez długi czas podnosiła się ze strat demograficznych i gospodarczych. Dwór królewski odbudowano w końcu XVII wieku

***

 Z czasów Jana Kazimierza Wazy pochodzi najstarszy zabytek materialny, jaki znajduje się w Białowieży. Jest to niewielki dzwon z odlanym na obwodzie hełmu łacińskim napisem Anno Domini 1661. Dzisiaj wisi on w prawosławnej cerkwi cmentarnej pod wezwaniem św. Cyryla i Metodego, obok dwóch większych dzwonów, pochodzących z późniejszych wieków. Treść napisów na odlewanych dzwonach liturgicznych zawsze odnosi się do postaci fundatorów i okoliczności fundacji. Na białowieskim dzwonie widnieje "podpis" fundatora dzwonu, Michała Kandelgissera, podłowczego Puszczy Białowieskiej, który mieszkał w Białowieży co najmniej od 1658 roku. Za cyframi oznaczającymi rok, ten tajemniczy dzwon ma jeszcze literę M oraz znak przypominający dwie zachodzące na siebie litery V. M to inicjał imienia Michał. Drugi znak jest XVII-wiecznym znakiem cechowym Cechu Mosiężników miasta Wrocławia. Mosiężnicy to po niemiecku Kandelgiesser. To sugeruje, że "urodzony" (jak określano szlachciców) Michał Kandelgiser pochodził z Wrocławia. Jego żoną była Eleonora z domu Buchholz.

Rok 1661 wskazuje z kolei na datę ufundowania w Białowieży dzwonu, a zapewne także kaplicy lub niewielkiego kościółka, w którym dzwon zawisł. Podłowczy Leśnictwa Białowieskiego miał po temu wszelkie środki i możliwości, ponieważ Jan Kazimierz uposażył go także dodatkowym majątkiem obejmującym sześć włók ziemi (około 120 hektarów) w kluczu poleskim Ekonomii Brzeskiej. Byłaby to więc prawdopodobnie pierwsza w Białowieży wolno stojąca kaplica katolicka.

W Białowieży przez ponad 40 lat zamieszkiwały dwa pokolenia Kandelgiserów. Jan Bogdan Kandelgiser, najprawdopodobniej syn Michała, przejął stanowisko podłowczego białowieskiego i piastował je w latach 1696-1699. Pełnił też funkcję łowczego inflanckiego, a następnie podłowczego generalnego koronnego i litewskiego. Córka Jana Bogdana Kandelgissera i Eleonory z Oborskich, Ludwika (po mężu Kandelewiczowa), była w 1717 roku członkinią jednego z religijnych bractw działających przy parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Węgrowie.

Nie wiemy, jak długo w Białowieży mogła funkcjonować katolicka kaplica. Z pewnością już jej nie było w 1777 roku, gdy w Narewce zbudowano kościół rzymskokatolicki pw. św. Jana Chrzciciela jako filię parafii w Narwi. Białowiescy katolicy zaczęli wtedy korzystać z posług religijnych i chrzcić dzieci w narewkowskim kościele. Byli to przedstawiciele najstarszych białowieskich rodów (m.in. Wołkowyckich, Bajków, Szachalewiczów, Waszkiewiczów), w sumie 20-25 rodzin, około połowy ówczesnej populacji wsi.

Drugą połowę mieszkańców Białowieży stanowili wówczas grekokatolicy (unici), przypisani do parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Suchopolu. Kiedy w latach 70-tych XVIII wieku zbudowano w Białowieży kaplicę unicką (należącą do parafii w Suchopolu), zawieszono w niej także − obok większego, nowo ufundowanego dzwonu − także ten niewielki, ocalały dzwon z 1661 roku. Przenoszony do kolejno budowanych cerkiewek, aż do naszych czasów odprowadza on do wieczności mieszkańców Białowieży...

Bogumiła Jędrzejewska

Tekst jest rozszerzoną wersją artykułu, który ukazał się w Głosie Białowieży 6/2002.

Zdjęcia (2)

{"register":{"columns":[]}}