W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

Kazimierz IV Jagiellończyk, Elżbieta Rakuszanka i... św. Eustachy w Puszczy Białowieskiej

28.01.2022

Kolejny artykuł z cyklu "Królowie Polski w Puszczy Białowieskiej”!

Kapliczka św. Eustachego w Nadleśnictwie Browsk wyrzeźbiona w pniu suchego dębu. Źródło: http://www.encyklopedia.puszcza-bialowieska/eu

Puszcza Białowieska to wyjątkowy las, od zarania dziejów goszczący wyjątkowych ludzi – Królów Polski, carów, ludzi świata nauki, kultury i polityki, kształtujących losy świata. Jednak niezliczona ilości legend, wierzeń i wydarzeń tworzących historię Puszczy, odchodzi w zapomnienie. A szkoda - bo w skomplikowanych losach Puszczy Białowieskiej, usadowionej na styku kultur i historycznych granic, jak w szkiełku odbija się wielka historia Polski i naszej części Europy w ogóle. Dzieje tego wyjątkowego lasu przypominają o niegdysiejszej potędze naszego kraju, skoligowanego w najmożniejszymi europejskimi dworami. Wspólnie z prof. Bogumiłą Jędrzejwską, w ramach cyklu artykułów pn. “Królowie Polski w Puszczy Białowieskiej”, przywołujemy królewską historię naszego regionu. Dziś będzie o Kazimierzu Jagiellończyku i św. Eustachym w Puszczy Białowieskiej.

***

Kazimierz IV Jagiellończyk, Elżbieta Rakuszanka i... św. Eustachy w Puszczy Białowieskiej

Kazimierz, młodszy syn Władysława Jagiełły, objął tron Polski w czerwcu 1447 roku i panował przez 45 lat. Był jednym z najwybitniejszych i najbardziej aktywnych władców w naszej historii. W lutym 1454 roku Kazimierz poślubił Elżbietę von Habsburg, zwaną w Polsce Elżbietą Rakuszanką. To politycznie ułożone małżeństwo okazało się bardzo szczęśliwe, a królowa towarzyszyła mężowi w większości podróży po kraju.

Jednak w dniu, kiedy 27-letni Kazimierz ujrzał przywiezioną mu z Wiednia do Krakowa 18-letnią narzeczoną, nic nie zapowiadało rodzinnej harmonii. Elżbieta była brzydka, z twarzą zdeformowaną przez fatalny zgryz i wystające zęby, z garbem na plecach. Miała za to śliczną cerę i długie, gęste blond włosy. Jej atutami okazały się też nieprzeciętna inteligencja i wykształcenie. Serce króla Kazimierza zdobyła dobrocią, mądrością, lojalnością wobec Domu Jagiellońskiego i prawdziwą pobożnością. Niebagatelną zaletą Elżbiety było także − mimo ułomności fizycznej − silne zdrowie i płodność. Królowa urodziła trzynaścioro dzieci: 6 synów i 7 córek, z których dwie zmarły w dzieciństwie. Jedenaścioro  dzieci Kazimierza i Elżbiety przeżyło do lat dorosłych.

Kazimierz, wzorem swojego ojca, sprawował objazdowy system rządów w Polsce i Litwie, złączonych unią personalną w jedno z największych państw XV-wiecznej Europy. Między Litwą a Koroną podróżował kilkadziesiąt razy. Jednak porządek jego podróży nie był już tak regularny, jak u Jagiełły. Powstało też kilka nowych dróg, np. trakt z Grodna przez Bielsk i Drohiczyn, omijający Puszczę Białowieską od zachodu. Kazimierz Jagiellończyk do dworu w Starej Białowieży zawitał co najmniej 20 razy, z czego 15 razy po ślubie z Elżbietą. Królowa Elżbieta towarzyszyła mężowi w ponad 30 podróżach z Krakowa na Litwę, w około 10 z nich droga wiodła przez Białowieżę.

O ile Jagiełło bywał w Puszczy Białowieskiej niemal wyłącznie zimą, to Kazimierz większość przyjazdów do dworu w Starej Białowieży odbył wiosną − w marcu, kwietniu i maju − lubił bowiem świętować Wielkanoc na Litwie. W marcu 1459 roku król i królowa Elżbieta spędzili w Białowieży ponad tydzień. Z Brześcia wyruszyli 2 marca i przez Białowieżę do Grodna (oddalonego od Brześcia o 5 dni drogi) przybyli dopiero 17 marca. Wielkanoc, przypadającą w końcu marca, spędzili w Trokach i Wilnie. W marcu 1464 roku Kazimierz i Elżbieta zdążali z Wilna do Krakowa przez Białowieżę, gdzie zatrzymali się być może na 2-3 dni, aby na pierwszą − Wielkanocną − niedzielę kwietnia przybyć do Brześcia. Rok później, w połowie kwietnia po Wielkanocy spędzonej w Grodnie, król i królowa pospiesznie, zapewne tylko z jednym noclegiem w dworze białowieskim, zmierzali do Krakowa. Elżbieta była w dziewiątym miesiącu ciąży i chciała swe siódme dziecko urodzić pod opieką medyków na Wawelu.

Na początku 1470 roku Kazimierz Jagiellończyk (tym razem bez Elżbiety, która pozostała w Radomiu) wyruszył z Wilna na objazd najdalszych północno-wschodnich regionów państwa: do Połocka, Witebska i Smoleńska. Z końcem marca był z powrotem w Wilnie, skąd przez Grodno i Białowieżę jechał do Lublina, Sandomierza i Krakowa.

Kiedy tylko było to możliwe, para królewska zabierała z sobą w podróż dzieci, a Kazimierz kilkakrotnie wybrał się na Litwę z synami. Oboje przykładali ogromną wagę do wychowania dzieci. Kronikarz Marcin Kromer napisał, że synowie Kazimierza i Elżbiety otrzymali "święte i mądre od najwcześniejszych lat wychowanie". Czterech ich synów zostało królami, jeden kardynałem, a jeden − świętym Kościoła Katolickiego. Córki weszły jako małżonki do kilku europejskich domów panujących. Historycy twierdzą, że wszystkie dzisiejsze dynastie panujące w Europie mają wśród przodków Kazimierza Jagiellończyka i Elżbietę Rakuszankę.

Z czego wynikał sukces pedagogiczny królewskiej pary rodziców? Do naszych czasów przetrwało niezwykłe świadectwo: królowa Elżbieta w 1502 roku, pod koniec życia, już po śmierci męża i dwóch starszych synów, napisała (czy raczej podyktowała swemu włoskiemu sekretarzowi) łaciński traktacik "O wychowaniu królewicza". Zawarła w nim całe swoje i swego męża doświadczenie, podane jako rady dla ich pierworodnego syna Władysława, króla Czech i Węgier, który właśnie oczekiwał narodzin potomka.

Za pierwszą i najważniejszą rzecz królowa uznała staranne wykształcenie, otrzymane od godnych nauczycieli: "Trzeba zatem dać królewiczowi − pisała − najlepszego i najbardziej wykształconego wychowawcę, aby od niego [...] nauczył się dobrych obyczajów".  Takim znakomitym wychowawcą królewskich synów Kazimierza i Elżbiety był Jan Długosz. Dalej Elżbieta zaleca królewiczowi "ukochanie i pielęgnowanie" sprawiedliwości, męstwa, wytrzymałości i cierpliwości, wielkoduszności, stałości i umiarkowania. Podkreślała wagę prawdziwie królewskiego zachowania się chłopca. "Jakże wyróżniał się − pisała do syna − ojciec twój, Kazimierz, jeśli szło o majestatyczną powagę."

Towarzysząc mężowi w podróżach, Elżbieta miała okazję poznać jego wielką pasję myśliwską i wytrzymałość na trudy. Kronikarz Maciej Miechowita na początku XVI wieku napisał o Kazimierzu Jagiellończyku: "od najmłodszych lat aż do końca zawsze myśliwy i łowca ptaków. Bardzo miłował się w psach myśliwskich [...]. Wysiłek, trudy, mrozy, dym, wiatr, upał znosił najcierpliwiej". To samo królowa zalecała w poradniku wychowania królewskiego syna: "Niech królewicz przyzwyczaja się do znoszenia upału, głodu i zimna [...], do tego, aby niekiedy jeść chłopskie potrawy. Niemałą korzyść przyniesie królewiczowi, jeżeli [...] będzie wyjeżdżał na łowy, które to ćwiczenie wiele ma doprawdy pokrewieństwa ze sztuką wojenną".

O tę stronę wychowania młodych Jagiellonów, a także o wdrażanie ich w sprawy państwowe i sztukę rządzenia krajem, dbał ojciec. Odkąd w końcu 1474 roku 16-letni królewicz Kazimierz i 15-letni Jan Olbracht ukończyli nauki u Jana Długosza, niemal stale przebywali u boku króla. Towarzyszyli mu w obowiązkach państwowych, spotkaniach dyplomatycznych i polowaniach. W lutym 1475 roku obaj królewicze wprawiali się przy ojcu do sztuki łowieckiej w Puszczy Birsztańskiej, a w listopadzie i grudniu 1476 roku w puszczach leżących między Brześciem i Wilnem (Białowieskiej, Grodzieńskiej, Mereckiej). Do dworu w Starej Białowieży przybyli około 10 listopada i pozostali tu co najmniej kilka dni. Do Wilna dotarli na Boże Narodzenie.

W traktacie "O wychowaniu królewicza", na drugim miejscu po starannym wykształceniu, królowa matka postawiła wychowanie religijne. Elżbieta pisała do syna: "Ojciec twój, Kazimierz, przewyższał żarliwością religijną wszystkich współczesnych sobie królów" i zaleciła: "Niech chłopiec codziennie odmawia modlitwy pochwalne do Matki Chrystusa, niechaj − jeśli to tylko możliwe − nigdy nie zasiada do śniadania przed wysłuchaniem odprawionej przez kapłana mszy świętej."

Podczas licznych królewskich podróży możliwość codziennego uczestniczenia w mszy świętej była zapewniona przez tzw. kaplicę królewską, czyli specjalną służbę liturgiczną towarzyszącą królowi i jego małżonce. Król i królowa mieli osobne kaplice, wyposażone w przewoźne ołtarze. Każde z nich miało też swoich 2-3 kapelanów. Zwykle był to jeden kapłan i dwóch kleryków. Posiadanie osobnych kaplic wymuszała ruchliwość dworu i częste − nawet przy wspólnych podróżach − rozdzielanie się w drodze orszaku króla i królowej. Każdy dzień zaczynał się więc od porannej mszy świętej. Podczas pobytów królewskich w Starej Białowieży msze były zapewne odprawiane w jednej z komnat dworu myśliwskiego.

Elżbieta uważała wychowanie religijne za tak ważne, że w swoim piśmie powtarza, aby młody królewicz "serdeczną miłością wielbił Boga, naszego Zbawcę i błogosławioną Dziewicę, aby nigdy nie chodził bez książeczki zawierającej modlitwy na chwałę Matki Niepokalanej." Można się domyśleć, że owe książeczki były osobistymi modlitewnikami, jakie wchodzący w dorosłość królewicze i królewny otrzymywali w prezencie od rodziców. Zabierali je ze sobą we wszystkie podróże, korzystali z nich wszędzie, gdzie przebywali. Do naszych czasów zachowały się tylko trzy: modlitewnik Władysława II Jagiellończyka (w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie) i modlitewniki Aleksandra i Zygmunta I Starego (w British Library w Londynie). Są to prawdziwe arcydzieła rękopiśmiennictwa i zdobnictwa. Dwa z nich − modlitewniki Aleksandra i Zygmunta − wraz ze swoimi właścicielami "bywały" w Białowieży.

Jednym z ostatnich pobytów króla Kazimierza Jagiellończyka w Starej Białowieży był nocleg z 23 na 24 lutego 1484 roku. Król spieszył z Lublina do Grodna, do 26-letniego Kazimierza umierającego na gruźlicę. Zdążył dotrzeć do syna, który 4 marca zmarł w jego objęciach. Ból Kazimierza i Elżbiety był trudny do wyobrażenia: odszedł królewicz najzdolniejszy, najbardziej pobożny, rokujący wielkie nadzieje jako następca tronu. Pogrążeni w żałobie rodzice nie wiedzieli wtedy, że ich syn zostanie wielkim świętym Kościoła Katolickiego, potężnym patronem Polski i Litwy, a na wszystkich kontynentach, także jeszcze wówczas nieodkrytych, zbudowane będą setki kościołów pod wezwaniem świętego Kazimierza Królewicza.

Król zmarł 7 czerwca 1492 roku w Grodnie. Elżbieta przeżyła męża o 13 lat, zmarła w Krakowie 30 sierpnia 1505 roku. Grobowce obojga znajdują się w katedrze wawelskiej, w kaplicy Świętego Krzyża, którą Kazimierz ufundował za życia. Jeszcze jeden obiekt w tej kaplicy ma szczególny związek z królem − ołtarz Trójcy Świętej, który powstał za życia króla, w 1467 roku. Na odwrocie prawego skrzydła tego tryptyku namalowany jest patron myśliwych, św. Eustachy, powszechnie czczony w tamtej epoce.. Żyjący na przełomie I i II wieku po Chrystusie oficer rzymski, o imieniu Placyd, miał podczas łowów ujrzeć jelenia z krzyżem Jezusa w porożu. Po tej wizji ochrzcił się, przyjmując imię Eustachy. Około 118 roku zginął męczeńską śmiercią za wiarę. Św. Eustachy był niegdyś popularny w Polsce i na Litwie; w XVI wieku ks. Piotr Skarga opisał jego życie i męczeństwo w swoich, wielokrotnie później wznawianych, "Żywotach Świętych".

Tak więc król Kazimierz Jagiellończyk, "od najmłodszych lat aż do końca zawsze myśliwy", nawet po śmierci spoczywa blisko wizerunku swego Patrona...
***

W dzisiejszej Puszczy Białowieskiej próżno szukać śladów pamięci o Kazimierzu Jagiellończyku i Elżbiecie w nazwach lokalnych lub miejscowych legendach. Jednak niezwykłym zbiegiem okoliczności, w 2003 roku pojawił się na północno-wschodnim skraju puszczy... Złoty Szlak Św. Eustachego! Jego twórcą był Waldemar Sieradzki, ówczesny nadleśniczy Nadleśnictwa Browsk. Inspiracją do powstania szlaku było poszukiwanie takiego patrona myśliwych i leśników, który byłby świętym Cerkwi Prawosławnej i na planowanym szlaku ekumenicznie występował obok świętych Kościoła Katolickiego: Huberta i Jana Gwalberta. Poszukując takiego świętego w tradycji chrześcijaństwa wschodniego, nadleśniczy Sieradzki zasięgał rady duchownych i świeckich prawosławnych, ale znalazł go dopiero dzięki wzmiance w pamiętnikach księcia Eustachego Seweryna Sapiehy (1916-2004).

I takim sposobem Eustachy, święty z początków chrześcijaństwa uznawany przez katolików i prawosławnych, ma w Puszczy Białowieskiej dwie kapliczki, obie wyrzeźbione przez leśniczego ds. łowieckich Bogusława Dawidziuka. Pierwsza z nich znajduje się przy 12-kilometrowym Złotym Szlaku św. Eustachego, druga − przy kościele parafialnym w Narewce. Trudno się oprzeć wrażeniu, że w taki przedziwny sposób król Kazimierz Jagiellończyk chciał przypomnieć o sobie w Puszczy Białowieskiej...        

Bogumiła Jędrzejewska

Tekst jest rozszerzoną wersją artykułu, który ukazał się w "Głosie Białowieży"  nr 1/2021.

Zdjęcia (3)

{"register":{"columns":[]}}