Z Egiptu do Konstantynowa
28.04.2025
Spełniła marzenie o podróżach na Bliski Wschód, gdzie poznała męża. Ich dzieci przyszły na świat, gdy za- mieszkali w naszym mieście. O pasji, miłości i pięknych miejscach rozmawiamy z konstantynowianką Aleksandrą Kassem.
Gdzie poznała Pani męża?
W Egipcie weszłam do sklepu, żeby kupić doładowanie telefonu. Spieszyłam się na lotnisko, bo w nocy był przewidziany duży arrival, czyli miało wylądować kilka samolotów z turystami. Trzeba było ich powitać i rozdysponować do odpowiednich autokarów dowożących do hoteli. Spieszyło mi się. Ale sprzedawca nie
znał angielskiego. Poprosił innego klienta o pomoc w tłumaczeniu. Wtedy ten przypadkowy klient wchodzący do sklepu, po latach został moim mężem. Też pracował w turystyce.
Jak znalazła Pani pracę w Egipcie? Czy to było spełnione marzenie o dalekich podróżach?
To dłuższa historia i wiele w niej zbiegów okoliczności. Studiowałam stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Łódzkim. Na drugim roku pojechałam na trzy miesiące do Egiptu na praktyki studenckie i napisałam pracę licencjacką o istocie konfliktu izraelsko–palestyńskiego. Wróciłam do Polski i podjęłam decyzję o rozpoczęciu pracy w roli pilota wycieczek objazdowych polskiego biura podróży. To był 2010 rok i zapotrzebowanie na pilotów po Egipcie, Jordanii, Izraelu i Palestynie było bardzo duże. Z czasem zaczęłam współpracować z Santiago Tours. I tak przez 10 lat latałam tam i z powrotem. W tak zwanym międzyczasie napisałam pracę magisterską z ekonomii, bo chciałam się doszkolić.
Biuro Santiago Tours słynie z pielgrzymek. Z wami jeździ się do Watykanu, Ziemi Świętej czy Santiago de Compostela.
Owszem, ale ja obsługuję przede wszystkim Turcję, Jordanię, Liban, Izrael, Palestynę i Egipt. Wiele parafii w Polsce organizuje wyjazdy, które my realizujemy. W chwili wybuchu wojny w Gazie właśnie na pielgrzymkę do Jerozolimy planowali wylecieć wierni razem z księdzem proboszczem z kościoła w Srebrnej. Niestety ten wyjazd z wiadomych przyczyn wciąż nie doszedł do skutku.
Pani doskonale zna ten rejon, więc proszę zdradzić, co jest najpiękniejszego i co warto zobaczyć.
Ja polecam Jordanię. Wiadomo, że trzeba zobaczyć Petrę, ale koniecznie zanocujcie na pustyni w Wadi Rum. To dolina leżąca wśród granitowych i zbudowanych z piaskowca skał, a widoki w nocy są jak na Marsie. Piękne jest Morze Martwe w Jordanii, a plaże są czyste. Warto popłynąć w rejs statkiem po Nilu i zwiedzić w ten sposób starożytny Egipt.
Planuje Pani już kolejny wyjazd?
Teraz gdy mamy dzieci, staram się mniej podróżować. Nasza 5-letnia córka poszła do szkoły tańca, a syn chce grać w piłkę nożną. Na razie jest jeszcze za mały, bo ma dopiero 3 lata. Rzadko już pakuję walizkę i lecę, choć w styczniu byłam z grupą w Jordanii. Mąż przywykł do Polski? Już tu mieszkamy parę lat. Pracuje w Philipsie, gdzie przygotowuje szkolenia w języku anielskim.
Czy Wasze dzieci mówią trzema językami?
Mówimy w domu po polsku, a dzieci chodzą do przedszkola. Im są starsze, tym częściej proszą tatę, żeby powiedział, jak dana rzecz nazywa się po arabsku.
Jak Wam się mieszka w Konstantynowie?
Bardzo dobrze. Kilka lat temu kupiliśmy tutaj mieszkanie. Jest spokojnie. Mamy świetnych sąsiadów i dużo dzieci mieszka w sąsiedztwie.
Dziękuję za rozmowę,
Renata Kamińska