W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

O naszej historii słów kilka

22.01.2025

Eugeniusza Workerta nikomu nie trzeba przedstawiać. To wieloletni nauczyciel i miłośnik historii naszego miasta. Dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku dał dwugodzinny wykład o przeszłości Konstantynowa. Wzbogacił go wyjątkowej urody starymi zdjęciami.

Mgr Eugeniusz Workert Uniwersytet Trzeciego Wieku

- Powstały dwie książki o historii naszego miasta i kilka prac magisterskich oraz jedna praca doktorska. Jedna z prac magisterskich jest o nazwach naszych ulic autorstwa Anny Walczak, dyrektorki Miejskiej Biblioteki Publicznej – rozpoczął spotkanie pan Eugeniusz.

Mamy dwie książki o mieście, czyli „Konstantynów Łódzki. Dzieje Miasta” pod redakcją Marii Nartonowicz-Kot i „Konstantynów w ogniu. Zapomniany rozdział Bitwy Łódzkiej 1914 roku” Mariusza Łochowskiego. Pierwszą możemy przejrzeć na miejscu w Bibliotece, a drugą kupić w konstantynowskiej księgarni.

Dla przypomnienia wykład rozpoczął od 1821 roku. Konstantynów założył wtedy Mikołaj Krzywiec-Okołowicz herbu Ostoja. Osiedle fabryczne sukienników i płócienników powstało na terenie wsi Żabice Wielkie. Nazwa nadana została trzy lata później, a prawa miejskie otrzymaliśmy w 1830 roku. Czterdzieści lat minęło i utraciliśmy prawa miejskie, bo jako skutek restrykcji po powstaniu styczniowym. Miastem ponowne zostaliśmy w 1924 roku.

- W naszym mieście zabytkami są dziś tylko kościoły – mówił podczas wykładu historyk. - Pierwsi osadnicy do kościoła musieli iść do Kazimierza. To aż dziesięć kilometrów.

Budowa kościoła rzymskokatolickiego rozpoczęła się w 1826 roku. Finansował to Mikołaj Okołowicz i jego żona Marianna z Piersickich-Łukaszewiczów. Plan świątyni wyszedł spod ręki Włocha - hrabiego Bolonini, który gościł u Okołowiczów. Kościół miał być zmniejszoną kopią katedry mediolańskiej. Budowa trwała sześć lat. Nie była to samodzielna parafia - należała do parafii w Kazimierzu. W 1841 roku Konstantynów został podniesiony do rangi parafii filialnej, a jej zarządzaniem zajęli się zakonnicy z Lutomierska. Zaczęto prowadzić księgi kościelne do zapisywania chrztów, ślubów, zgonów. Samodzielna parafia katolicka w Konstantynowie powstała w 1858 roku, a kościół został konsekrowany dopiero w 1887 roku.

Niemieccy ewangelicy korzystali również z katolickiego kościoła w Kazimierzu. Mikołaj Krzywiec-Okołowicz obiecał im pomoc finansową w budowie. Miał dostarczyć 100.000 sztuk cegieł, podarować plac i drewno do budowy. W 1826 roku powstała w mieście gmina ewangelicka i rozpoczęto przygotowania do budowy kościoła ewangelicko-augsburskiego. Wzniesiono go w latach 1826-1834, według projektu Ludwika Bethiera. W 1897 roku dobudowano wieżę. Zawisł na niej zegar.

Cmentarz katolicki i ewangelicki powstał na początku trzydziestych lat XIX wieku.

- Był czas, że mur oddzielał oba cmentarze. Jedna ze stron przewróciła się, ale do dziś widać ten podział z zewnątrz. Pierwsza brama to był ewangelicki, druga to katolicki, a trzecia cmentarz prawosławny – wspomina Eugeniusz Workert. - Za płotem od strony stawu był cmentarz baptystów. Mieliśmy też cmentarz żydowski koło Nowego Stawu. Nie wszyscy wiedzą, że na Zachód od nowej Konstilany (dziś budynek stoi przy ul. Mickiewicza) też mieliśmy cmentarz. W 1855 roku pochowano tutaj osoby, które zaraziły się cholerą i zmarły.

Uczestnicy wykładu wysłuchali też historii tkaczy i tkactwa w naszym mieście, które zaczęło się od sukienników. Tkali oni wełniane tkaniny na mundury dla wojska carskiego. Potem osiedlali się u nas tkacze pracujący na bawełnie, którzy mieli po jednym czy dwa krosna w mieszkaniu. Z czasem pojawili się fabrykanci, którzy postawili duże fabryki. Ejzert pobudował pięć familiaków (domów dla robotników) przy dzisiejszej ulicy Łabentowicza.

Miasto się rozwijało. W 1928 roku mieliśmy dwie olejarnie, dwa tartaki, trzy zakłady ślusarskie, dziesięciu piekarzy, dwudziestu wędliniarzy, siedem pijalni, jeden dom zajezdny, księgarnię i cukiernię. W naszym mieście pobudowano młyny wiatrakowe i wodne.

Pan Eugeniusz mówił o stowarzyszeniach i chórach, więc wspomniał między innymi o Bractwie Kurkowym i Towarzystwie Śpiewaczym św. Cecylii. Towarzystwo Śpiewacze Lutnia narodziło się w 1906 roku, a Stowarzyszenie Śpiewacze im. Fryderyka Chopina dwa lata później. Mieliśmy chór męski Towarzystwa Śpiewaczego Harmonia i Towarzystwo Gimnastyczne Sokół. Były nawet cztery orkiestry: strażacka, Cecylii, puzonistów i ewangelicka. Ochotnicza Straż Pożarna została założona w 1902 roku. Szesnaście lat później liczyła 150 strażaków: sikawkowych i toporkowych. Mieli konny wóz strażacki i wieżę ćwiczeń.

- Było bardzo dużo organizacji, które działały na terenie miasta, ale pamiętajmy, że wtedy nie było telewizji, więc ludzie potrzebowali rozrywki i miejsc spotkań – wyjaśnił.

Pomnik Tadeusza Kościuszki stanął w 1917 roku na klombie przed kościołem NMP. Niestety Niemcy podczas II wojny światowej go zburzyli. Od 17 grudnia 1910 roku z Konstantynowa do Łodzi jeździł tramwaj. Dziewiętnaście lat później połączył nasze miasto z Lutomierskiem.

Podczas I wojny światowej Konstantynów znalazł się na linii frontu bitwy Operacja Łódzka. W grudnia 1914 roku zniszczone zostały konstantynowskie kościoły, w których były punkty obserwacyjne. Najpierw runął kościół ewangelicki, a po dwóch tygodniach kościół katolicki.

Słuchacze UTW usłyszeli historię dębu wolności, który posadzono w 1924 roku w parku na placu Wolności.

- Dąb wolności nie przyjął się, trzeba było posadzić kolejny – wspomniał pan Eugeniusz. - Tak jak z naszą wolnością. Odzyskaliśmy ją dopiero za drugim razem.

Eugeniusz Workert pokazał zdjęcia, które przestawiały pierwszą w mieście stację benzynową. Od 1929 do 1930 roku mieściła się nieopodal starego tramwaju i wyglądała jak żeliwna studnia.

- To była tylko pompa stojąca przy ulicy. Przed II wojną światową mieliśmy w mieście dwa auta – przypomniał.

Eugeniusz Workert wspomniał, że 19 stycznia 1945 roku od strony Lutomierska weszli do miasta żołnierze I frontu białoruskiego pod dowództwem marszałka Gieorgija Żukowa.

- Z tego co wiem, nie było walk o Konstantynów. Nie został zniszczony ani jeden budynek – dodał emerytowany już nauczyciel historii.

Apel do mieszkańców o zdjęcia

Prosimy o przynoszenie zdjęć z Konstantynowa Łódzkiego i okolicy do Urzędu Miejskiego, II piętro do Referatu Strategii, Promocji i Rozwoju Miasta - pokój 32b.

Nie będziemy zdjęć zabierać, chcemy je tylko zeskanować i wykorzystać w kolejnych publikacjach. Z tą samą prośbą zwrócił się do mieszkańców Eugeniusz Workert.

Eugeniusz Workert uczył historii w liceum i Szkole Podstawowej nr 5.