77. rocznica zakończenia II wojny światowej
77 lat po zakończeniu II wojny światowej składamy hołd jej ofiarom. Pamiętamy o niezłomnej walce Narodu Polskiego z nazistowskimi Niemcami przez cały czas trwania konfliktu w Europie od września 1939 do maja 1945 roku.
8 maja 1945 roku w Berlinie Niemcy podpisały bezwarunkową kapitulację, która kończyła trwającą 6 lat wojnę w Europie. II wojna światowa, która rozpoczęła się 1 września 1939 r. atakiem niemieckim na Polskę, przyniosła ogromne straty. Według różnych szacunków, zginęło od 40 do 60 milionów osób: poległych, zamordowanych i zmarłych. Polska straciła ok. 6 milionów obywateli, w tym blisko 700 tysięcy wskutek bezpośrednich działań wojennych. Polacy walczyli i ginęli na wszystkich frontach II wojny światowej. Znaczna część Europy legła w gruzach. Polityczne konsekwencje II wojny światowej przezwyciężono dopiero w latach 90. XX wieku wraz z upadkiem komunizmu i włączeniem państw Europy Środkowej w struktury demokratycznego Zachodu.
Z głową na karabinie
Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły ptaki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak innym
ziemia rosła tęga – nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja – syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga – gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły ptaki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak innym
ziemia rosła tęga – nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja – syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga – gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.
Krzysztof Kamil Baczyński
Zdjęcia (1)
Informacje o publikacji dokumentu
- Ostatnia modyfikacja:
- 09.05.2022 07:44 promocja@powiatzambrowski.com
- Pierwsza publikacja:
- 09.05.2022 07:44 promocja@powiatzambrowski.com