Małymi krokami do dużego sukcesu
W bieżącym roku szkolnym I Liceum Ogólnokształcące im. Króla Stanisława Leszczyńskiego w Jaśle może się pochwalić sporą grupą olimpijczyków. Wielu z nich dotarło na etap okręgowy, a najlepsi zakwalifikowali się na szczebel centralny, a nawet – na międzynarodowy. Czy droga do sukcesu zależy od talentu, zdolności, wytrwałości, pracowitości, a może od szczęścia? Jak zostaje się jednym z najlepszych uczniów w Polsce?
Kacper Nowak z kl. 3 A:
„A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci” – pisał Jan Kochanowski we fraszce „Do gór i lasów”. Właśnie wypracowanie na temat twórczości tego renesansowego poety wyniosło ucznia I LO w Jaśle na sam szczyt – w kwietniu będzie walczył w Warszawie o tytuł laureata LV Olimpiady Literatury i Języka Polskiego na szczeblu międzynarodowym, rywalizując z najlepszymi polonistami z całej Europy. Do tego etapu zakwalifikowały się zaledwie dwie osoby z powiatu jasielskiego. Obecnie Kacper Nowak ma już tytuł finalisty, co zwalnia go ze zdawania matury z tego przedmiotu oraz zapewnia pierwszeństwo przyjęcia na wiele kierunków humanistycznych.
Sukces tym większy, że nie jedyny. Uczeń I LO w Jaśle jednocześnie dotarł do etapu centralnego LI Olimpiady Historycznej, do którego zakwalifikowano tylko sześć osób z okręgu. Teraz czeka na wyniki części pisemnej i przygotowuje się do ustnej, która odbędzie się na początku kwietnia w Gdańsku.
Kacper Nowak nie debiutuje w tego typu rywalizacji. Już w klasie pierwszej został finalistą XXXIII Olimpiady Teologii Katolickiej. Zawsze może liczyć na wsparcie swoich licealnych nauczycieli. Do olimpiady teologicznej pomagał mu się przygotować ks. Stanisław Mularz, do historycznej – Stanisława Borys, a polonistycznej – Beata Baraś.
Tak opowiada o swoich doświadczeniach: „Z polskiego było najtrudniej, gdyż ten przedmiot wymaga opanowania najszerszego zakresu wiedzy. Nie jest łatwo przygotowywać się do dwóch olimpiad jednocześnie. Do tego dochodził stres. Teraz już tak się nie denerwuję, ale pojawiło się zmęczenie. Oprócz przygotowań konkursowych, trzeba jeszcze pamiętać o szkole. Bardzo przydaje się tydzień wolnego, przysługujący uczestnikom olimpiady. I tak będę musiał nadrobić zaległości. Jest ciężko, ale uważam, że warto. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym jeszcze raz to samo. Początkowo zgłosiłem się z powodu możliwości zwolnienia z matury. Teraz chcę też sobie udowodnić, na co mnie stać. To bardzo przyjemne uczucie zostać finalistą na szczeblu ogólnopolskim”.
Kajetan Frączek i Dawid Kaczor z kl. 3 A:
Obaj uczniowie zostali finalistami etapu centralnego niezwykle trudnej Ogólnopolskiej Olimpiady Przedmiotowej im. mjr. Marka Gajewskiego Losy żołnierza i dzieje oręża polskiego w latach 1921 – 1956. Od Traktatu Ryskiego do Żołnierzy Niezłomnych…
Kajetan Frączek zamiłowanie do historii zawdzięcza swoich bliskim. Jego krewni walczyli w przeszłości na frontach II wojny światowej. Często podczas spotkań rodzinnych słuchał wspomnień. Już w szkole podstawowej uczestniczył w tej olimpiadzie, tylko przeznaczonej dla młodszych uczniów. Zajął wówczas 10 miejsce w Polsce. Jako licealista co roku zgłaszał się do udziału, ale początkowo niewiele się przygotowywał. Chciał raczej sprawdzić posiadaną wiedzę. W klasie trzeciej, głównie z myślą o zwolnieniu z matury z historii, postanowił solidnie przyłożyć się do pracy. Dużą rolę odegrała też możliwość uzyskania indeksu na Uniwersytet Jagielloński. Nie bez znaczenia okazała się również determinacja, by przełamać złą passę z ubiegłych lat. Jak stwierdził Kajetan: „Chciałem udowodnić sobie samemu, że jestem dobry. Obciążenie psychiczne jest ogromne. Można zdobyć sporo punktów, a i tak na etap centralny przechodzi tylko pięć najlepszych osób. Trzeba opanować sporo materiału związanego z wojskowością, spoza programu szkoły. Czułem się bardzo zmęczony, spędzając codziennie wiele godzin nad książkami. Radość z pasji kończy się, gdy trzeba zapamiętywać też rzeczy, które zupełnie mnie nie interesują, ale są wymagane. Najtrudniejszy jest moment oczekiwania na zakwalifikowanie do etapu centralnego, gdyż towarzyszy mu świadomość, że tyle pracy może pójść na marne”.
Dawid Kaczor chodzi z Kajetanem do tej samej klasy. Wspólnie uczestniczyli w poprzednich edycjach olimpiady, wspierając się wzajemnie. Bardzo kibicowali im również szkolni koledzy i koleżanki z 3 A. Dwa lata bez większych olimpijskich sukcesów trochę go załamały, ale wiary w możliwości ucznia nie straciła nauczycielka. To ona przekonała go do kolejnej próby i pomagała bardzo obu chłopcom w przygotowaniach.
Zamiłowaniem do historii zaraziła Dawida babcia. Sporo wiedziała o tej dziedzinie, podsuwała mu ciekawe książki. Kibicuje mu też tata, który sam jako uczeń brał udział w olimpiadach historycznych. Ten przedmiot pozostał jego pasją. Jak Dawid ocenia udział w olimpiadzie?: „Jest trudna, bo wymagana wiedza wykracza poza poziom rozszerzony. Przekonałem się, że z marszu nic się nie da osiągnąć. Szkolne wiadomości nie wystarczą nawet do odpowiedzi na połowę pytań. Trzeba mieć o wiele szersze spektrum. I, niestety, przygotowywanie się do innych lekcji trzeba na długo odłożyć. Ten tydzień wolny od udziału w zajęciach przydaje się bardzo. Udział w olimpiadzie to naprawdę poważna decyzja”.
Filip Nowak z kl. 2 C
Uczeń będzie reprezentował I LO w Jaśle na etapie centralnym LI Olimpiady Geograficznej. Tym przedmiotem interesował się już w szkole podstawowej. W klasie ósmej został laureatem konkursu kuratoryjnego. W liceum przygotowywał się pod kierunkiem Alicji Bochni-Tomasik i Tomasza Kaszyckiego, a obecnie jego nauczycielem jest Sebastian Styczyński. W nauce pomagał mu też tata, mocno kibicujący synowi. Obecnie Filip przygotowuje się do bardzo skomplikowanego etapu centralnego, który odbędzie się w dniach 10-13 kwietnia w Lublinie. Tak podsumowuje swój udział: „Nie czuję stresu. Bardzo dobrze poszedł mi etap wojewódzki. Na szczeblu centralnym muszę zdobyć 50% uśrednionych wyników najlepszych uczniów, żeby zostać finalistą. Udało mi się pogodzić przygotowania do olimpiady z chodzeniem do szkoły, chociaż jakieś dwa miesiące przed terminem zawodów zacząłem naprawdę intensywnie się uczyć, po kilka godzin dziennie. Pytania testowe bywają rzeczywiście trudne. Trzeba przede wszystkim mieć wszechstronne wiadomości – od wiedzy o glebach po walory miejsc turystycznych. Na pewno przydaje się znajomość programu na poziomie rozszerzonym. Najbardziej zestresowany czułem się podczas egzaminu ustnego, ale jury okazało się niezwykle miłe. Zdobycie tytułu finalisty jest kuszące: zwolnienie z matury przedmiotowej, indeks na kierunki geograficzne… A ja zamierzałem zdawać rozszerzoną geografię. Planuję studiować jakiś kierunek ekonomiczny”.
Przykład uczniów z I LO dowodzi, że by sięgnąć po zwycięstwo niezbędna jest pasja, ale też systematyczność, wytrwałość, odporność na stres i umiejętność niegodzenia się z porażką, przełamywania własnych barier. I chyba to ostatnie jest najtrudniejsze. Trzeba wierzyć, że sukces jest w zasięgu ręki.
Beata Baraś