W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

Dziedzictwo kulturowe i zabytki

Sławomir Kordaczuk, „Powiat siedlecki” (Warszawa 2013)

Tradycje szlacheckie

Ksiądz Antoni Kotyłło, wikariusz parafii Mordy od stycznia 1904 r. w swych wspomnieniach
scharakteryzował zróżnicowanie społeczne i kulturowe swojej parafii. Opisane wrażenia można
odnieść do społeczności całego ówczesnego powiatu, z trafną opinią o szlachcie włącznie.

„Lud miałem idealny, święty, najzacniejszy chyba na świecie, trzy typy: szlachta zagonowa,
włościanie katolicy – łacinnicy i unici. Szlachta – to katolicy, patrioci, ambitni, ale pieniacze
i niezdarni gospodarze. Włościanie katolicy – zacni, dobrzy gospodarze, oraz unici – święci, zacni,
przebiegli, wyrobieni politycznie, których nie łatwo nabrać, owszem oni potrafili każdego, nawet
Moskala wyprowadzić w pole. Kobiety zwłaszcza wszystkich typów były mądre, gospodarne,
pracowite, domki swe, acz ubogie, utrzymywały niezmiernie schludnie, czysto i przystrojone.
Każda umiała na krosnach – warsztatach wyrabiać prześliczne samodziały, kilimy, dywany i płótna.
Wioski na Podlasiu przeważnie duże i albo szlacheckie, włościańskie lub unickie męczeńskie.
Niemal we wszystkich wioskach unickich znajdował się lud bohaterski, męczeński. Kościółki,
wioski, krzyże przydrożne, urzędy gminne, szkoły na unii mają często ciekawą i nadzwyczajną
historię. Są one zbroczone krwią tego ludu, a cmentarze pełne mogił świętych męczenników
podlaskich.”

Szlachta stanowiła przez wieki elitę społeczeństwa polskiego. Z klasycznego podziału wywodziła się z drugiego stanu, walczącego czyli rycerstwa. Funkcjonowała obok stanu pierwszego modlącego się (duchowni) i trzeciego, pracującego (mieszczanie i chłopi). Od XIV w. stan rycerski przekształcał się w szlachecki.

Stan szlachecki niemalże na wyłączność miał przywileje posiadania ziemi (dziedzicząc, z nadania lub wywalczonej), swobodnego dostępu do godności kościelnych i publicznych, zakazu uwięzienia bez wyroku oraz przywileje podatkowe. Tylko szlachta miała prawo wybierania króla, kandydowania do sejmu i wybierania posłów.

Przywileje zobowiązywały do stawienia się zbrojnie z drużyną na wypadek wyprawy wojennej, obrony króla i Ojczyzny. Szlachcic (rycerz), który nie wywiązał się z nałożonych na niego obowiązków, tracił majątek. Jego dobra były konfiskowane.

Wizualnym znakiem przynależności do grupy uprzywilejowanej był herb. Korona występująca w klejnocie herbu określała pozycję jego właściciela.

W Polsce stan szlachecki objęty został przepisami prawnymi konstytucji z 1505 r. „Nihil novi”. W zasadniczym kształcie te normy prawne przetrwały do Konstytucji 3 Maja 1791 r. Polskie prawo nie różnicowało szlachty na warstwy wyższe i niższe.

Znane powiedzenie „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” świadczy o spójności stanu szlacheckiego w Polsce. Bez względu na różnice majątkowe czy koligacje rodzinne, każdy szlachcic miał możliwości w równym stopniu uczestniczenia w życiu publicznym. Choć w praktyce znaczenie ziemian (dziedziców, posesjonatów), magnatów i arystokratów nie było równe. Ziemian łączono z prowadzeniem gospodarstwa rolnego, natomiast magnaci byli bogatsi dzięki piastowanym urzędom blisko dworu królewskiego lub w hierarchii kościelnej.

W porównaniu z innymi krajami europejskimi, w Polsce szlachta była liczniejsza, według różnych źródeł sięgała nawet 13% ludności. Na Mazowszu, obejmującym ziemie obecnego powiatu siedleckiego, stanowiła nawet 25% ogółu mieszkańców.

W 1880 r. w powiecie siedleckim było 231 wsi, z tego 117 szlacheckich. Najwięcej wsi drobnoszlacheckich było w gminach: Czuryły, Domanice, Jasionka, Pióry, Skupie, Tarków i Zbuczyn. W 1894 r. lasy zajmowały 17,5% ogólnej powierzchni powiatu, w rękach szlachty znajdowało się 11,5 tys. ha lasów, co stanowiło 56% ogólnej ich powierzchni. W tym czasie własnością szlachty było 28592 ha ziemi. Najbogatszym w powiecie był właściciel Mordów, Jan Zembrzuski. Jego majątek liczył 3851 ha ziemi. W 1897 r. posiadał tylko 2415 hektarów, mimo to był nadal najzamożniejszym przedstawicielem szlachty w powiecie.

Polska szlachta wyróżniała się bardzo istotną cechą, nadającą jej trwałość i siłę. Wywodziła się niemal w całości z dawnego rycerstwa. Nieznaczny odsetek nobilitacji, adopcji, indygenatu i uzurpacji nie zmienia obrazu całego stanu.

Pod względem majątkowym, widocznym zwłaszcza po okazałości zamieszkiwanej siedziby, często szlachta nie różniła się od chłopów. Ilość posiadanej ziemi i dom z gankiem nie był tutaj wyróżnikiem. Przyczyn tej sytuacji upatruje się w powiecie siedleckim w XIII wieku, kiedy w Polsce kształtowały się ostateczne stosunki własnościowe. Książęta mazowieccy oprócz indywidualnych nadań, nagradzali dobrami ziemskimi całe rody, co skutkowało od razu rozdrobnieniem majątków. Spadkobiercy tych zbiorowych nadań nierzadko mieszkali w chatach, nie różniących się od chłopskich sąsiadów. Nierzadko sąsiednie wsie włościańskie były bogatsze i nowocześniej gospodarujące od szlacheckich. Niski status majątkowy często był powodem kpin. Dlatego ukuło się określenie szlachcica hreczkosiejem. Na Podlasiu, na którym częściowo leży powiat siedlecki, hreczką nazywano grykę, roślinę o dużej zawartości białka i o małej wrażliwości na warunki glebowe. Bardziej popularne stało się powiedzenie „laski, piaski i karaski ma szlachcic podlaski”. W dużym stopniu wyjaśnia sytuację ekonomiczną szlachty, wynikającą w znacznym stopniu z uwarunkowań środowiska naturalnego.

Bywały przypadki, że szlachcic świadom swego pochodzenia nie miał funduszy na przeprowadzenie w czasie zaborów wywodu szlacheckiego. Państwa zaborcze nałożyły na polską szlachtę obowiązek weryfikacji herbów. W zaborze rosyjskim prowadziły ją początkowo sądy ziemskie a od 1785 r. rządy gubernialne. W 1836 r. utworzono ukazem carskim organ do weryfikacji szlachty zwany Heroldią Królestwa Polskiego.

Legitymacja polegała na udowodnieniu, że przodkowie przed 1795 r. posiadali całą wieś, sprawowali jeden z 51 wymienionych na liście urzędów ziemskich lub koronnych, mieli stopień oficerski (co najmniej kapitana) w wojsku polskim i nie brali czynnego udziału w powstaniu listopadowym.

Heroldia działała do przejęcia jej kompetencji w 1867 r. przez Radę Stanu. Wylegitymowało się w tym czasie 17 tys. osób. Zaistniała też możliwość uzyskania nowego nadania szlachectwa przez cara za zasługi lub posiadanie majątku. Nowe szlachectwo przyznano tylko 747 osobom.

Najczęściej wnioski do Heroldii składały rodziny zainteresowane karierą wojskową swych synów, gdyż awans do stopnia oficerskiego był zagwarantowany tylko dla szlachty legitymowanej. Zwano ich dworianami.

Potwierdzenie szlachectwa pozwalało na skrócenie służby wojskowej w armii carskiej z 15 do 10 lat. Uniemożliwiało stosowanie powszechnych w wojsku rosyjskim kar cielesnych i zabraniało zakuwania w kajdany podczas śledztwa.

Część poniesionych kosztów stanowiła opłata stemplowa wynosząca 7,5 rubla srebrem. Suma była równoważna z ceną kożucha (około 6 rubli sr.) i jednej pary butów. W XIX w. takie wydatki dla rodziny drobnej szlachty były poważne.

W XVIII w., dobie oświecenia podział stanowy społeczeństwa zaczął się załamywać. Dotąd przedstawiciele szlachty sprawowali w Polsce władzę, wojsko również wywodziło się z tego stanu. W następnym wieku, dobie powstań narodowych tradycje szlacheckie traciły już na znaczeniu. Na pewno oficer szlachcic wzięty do niewoli, był lepiej traktowany od chłopa. Ale epoka dominacji szlacheckiej odchodziła już do lamusa. Przykładem może być fakt metod przesłuchiwania przez Rosjan cywilnego naczelnika województwa podlaskiego, Władysława Rawicza. Zaskoczenie wywołała wiadomość, że szlachcic był torturowany! Choć wiadomo było, że zaborcy szlachtę karali znacznie surowiej za udział w powstaniu niż chłopów.

W XIX w. lukę powstałą po utracie znaczenia szlachty, wypełnili ludzie wysunięci przez społeczeństwo do władzy bez względu na stanowe pochodzenie. Proces ten zauważalny jest w czasie powstania styczniowego. W tym wieku zaczęła się kształtować inteligencja, która w Polsce zaczęła pełnić rolę przywódczą po szlachcie.

Inteligencja polska najsilniejszą pozycję osiągnęła w Warszawie. Wywodziła się z drobnej szlachty mazowieckiej, charakterystycznej także dla powiatu siedleckiego. Najsłynniejszymi przedstawicielami rodzącej się ze szlachty inteligencji warszawskiej wspomina się Henryka Sienkiewicza, urodzonego w południowej części dawnego województwa siedleckiego i Bolesława Prusa (Aleksandra Głowackiego). To w Siedlcach Prus zdobywał wykształcenie w tutejszym gimnazjum i stąd wyruszył do walki z Rosjanami z bronią w ręku w powstaniu styczniowym.

Zmiany, jakie zaszły w Polsce, nie zepchnęły do końca w zapomnienie tradycji szlacheckich. Wiązało się to z posiadaniem ziemi. Osoby i rody, które dorobiły się majątku w handlu czy produkcji, stawiały sobie za punkt honoru nobilitację poprzez nabycie majątku ziemskiego i uzyskania herbu. Posiadanie ziemi i uszlachcenie stało się zwieńczeniem kariery kilku pokoleń.

Czy do tej pory w nas nie tkwi taka potrzeba nobilitacji? Wszak wiele osób czuje potrzebę posiadania domu z działką lub domku wypoczynkowego na ogródkach działkowych. Zmieniły się czasy i zwyczaje, ale często spędzamy weekendy przy grillu, najchętniej na swoim gruncie. Z obyczajowości dworskiej pozostało nam tytułowanie pani lub pan, zwyczaj całowania pań w rękę, grzecznościowe zwroty na początku i końcu korespondencji czy karp na świątecznym stole.

Kres tradycji szlacheckich, ziemiańskich nastąpił w latach II wojny światowej i tuż po. Proces likwidacji grupy społecznej odbył się w sposób bezwzględny i najbardziej okrutny poprzez wywłaszczenie z własności i fizyczną eliminację.

Na ziemiach wcielonych do Rzeszy Niemcy całkowicie wywłaszczyli właścicieli majątków ziemskich, natomiast w Generalnym Gubernatorstwie polskie majątki zamienili w liegenschafty i przeznaczyli je do maksymalnego wyeksploatowania.

Na terenach włączonych do ZSRR ziemiaństwo jako kategoria wrogów klasowych, zostało całkowicie wyeliminowane.

Czego nie dokonali agresorzy i okupanci, dokończyła po wojnie władza ludowa i jej radzieccy mocodawcy. Przedstawiciele warstwy szlacheckiej tracili życie nie tylko w wyniku działań wojennych. Przykładem jest właściciel Mordów, Henryk Przewłocki zmarły w obozie gułagu Borowicze 12 VI 1946 r.

Kres istnienia szlachty w powiecie siedleckim położyła reforma rolna. Parcelacji podlegały majątki powyżej 50 ha. Powiatowy Urząd Ziemski miał do 10 X 1944 r. zinwentaryzować i oszacować przejęte przez Skarb Państwa nieruchomości.

Lewica planowała stworzyć w Polsce kołchozowy model rolnictwa, wzorowany na ZSRR. By uniknąć problemów w realizacji tej wizji, właścicielom ziemskim nakazano opuścić swe domostwa, by samą obecnością nie hamowali prac nad reformą rolną. Nie pozwolono im zabrać niczego poza rzeczami osobistymi. Toteż pozostawione bez opieki księgozbiory, archiwalia rodowe, dzieła sztuki, meble, rzemiosło artystyczne były rozkradane lub celowo niszczone. W ten sposób uległy całkowitej zatracie również muzealia o znaczeniu krajowym. Dopiero we wrześniu 1945 r. minister rolnictwa, Stanisław Mikołajczyk polecił spisać mienie opuszczonych rezydencji. Dla powiatu siedleckiego decyzja ta była spóźniona. Dewastacja trwała już ponad rok.

W powiecie siedleckim pierwszym powiatowym komisarzem ziemskim został Jan Haratym. Nie miał łatwego zadania w powiecie opornym na realizację reformy rolnej. Wkrótce został odwołany, bowiem do końca września 1944 r. urząd ziemski nie przejął żadnego folwarku. Wiele z nich było nadal prowadzonych przez prawowitych właścicieli lub wyznaczonych przez nich administratorów.

Dopiero w październiku i listopadzie przejęto większość przeznaczonych do parcelacji majątków na mocy dekretu z 6 IX 1944 r. Wywłaszczeniu podlegały 53 majątki o łącznej powierzchni 17486 ha.

Do 23 XI 1944 r. rozparcelowano w powiecie tylko 20 majątków, do końca tego miesiąca jeszcze trzy. Tempo było znacznie wolniejsze od zakładanego. Mimo udziału kilkunastu wojskowych brygad parcelacyjnych, wyłonionych z 8 Dywizji Piechoty Wojska Polskiego, formowanej w powiecie siedleckim.

Dopiero 15 grudnia ogłoszono, że wszystkie majątki przejęte na rzecz reformy rolnej, zostały rozparcelowane. Jako pierwsze zmieniły właścicieli: Ostrówek, Leszczyny, Nowiny i Wola Wodyńska. Rozdzielono małorolnym chłopom i służbie folwarcznej łącznie 8502 hektary.

W powiecie wyłączono z parcelacji majątki w Seroczynie, Zawadach, Hruszniewie, Ostrówku (gm. Niwiski) i Leśniczówce. Przeznaczono je na Ośrodki Kultury Rolnej. Z podobnych przyczyn uratowały się folwarki prowadzące gospodarkę rybną: Broszkowie, Niwiskach, Cisiu, Mordach, Kownatach, Mościbrodach, Wiśniewie-Koty, Starej Wsi, Golicach, Szostku, Stanisławowie, Wodyniach, Woźnikach, Huszlewie i Łysowie. Utworzono w nich Państwowe Ośrodki Kultury Rybackiej. Natomiast warsztaty szkół rolniczych zorganizowano w Starej Wsi, Krzesku, Woli Suchożebrskiej, Mordach i Żelkowie. Z powyższego wynika, że realizatorzy reformy rolnej w powiecie siedleckim wiązali duże nadzieje na rozwój oświaty rolniczej.

Tylko resztówki zachowały namiastkę ciągłości tradycji. Te, które przeznaczono na tereny pod budowę szkół, świetlic czy innych obiektów użyteczności publicznej, nawiązujących do znaczenia dworu jako ośrodka kultury i strażnika tradycji w okolicy.

Szlachta w powiecie siedleckim, z wyjątkiem Korczewa czy Mordów, nie tworzyła grupy właścicieli liczących się fortun. Określana była mianem zagonowej lub zaściankowej. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że szlacheckość czy zaściankowość to nie tylko pojęcia z odległych czasów, ale dziedzictwo historyczne, tradycja i powód do dumy. W żadnym wypadku nie może być przyczyną wstydu ani synonimem zacofania.

Osadnictwo drobnoszlacheckie tworzyło dużą liczbę wsi lub okolic „gniazdowych”. Przez wieki potomkowie protoplastów funkcjonowali w takim gnieździe, przybierali nazwiska od nazw osad i należeli do jednego herbu. Przykładem ekspansji na wschód w XVI w. osadnictwa drobnej szlachty z terenu obecnego powiatu siedleckiego jest Tuczna w powiecie bialskim. W tym zaścianku przeważają nazwiska Papińskich i Lipków. Ci pierwsi wywodzą się z nieistniejącej już wsi Papy w parafii Paprotnia.

Natomiast na teren powiatu siedleckiego przybyły szlacheckie rody Kosieradzkich i Księżopolskich z ziemi dobrzyńskiej na Kujawach. Ich migracja ma związek z osadnictwem Wielkiego Księcia Witolda około 1405 r. Pierwszy biskup podlaski w odrodzonej Polsce ks. Henryk Przeździecki co prawda urodził się w Warszawie, ale hrabiowie Przeździeccy wywodzą się z zaścianka Przeździecko koło Łomży, położonego obecnie częściowo w woj. mazowieckim.

W powiecie siedleckim wyjątkowym zjawiskiem jest zaścianek Jastrzębie, który tworzy 6 wsi leżących w gm. Wiśniew: Daćbogi, Łupiny, Mroczki, Pluty, Śmiary i Tworki oraz od 1871 r. także wieś Pieńki z obecnej gm. Domanice. Przeważają w tych miejscowościach nazwiska z końcówką –ski, wywodzące się z okolicznych zaścianków. Dominują Jastrzębscy. Oprócz nich występują od XVII w.: Borkowscy, Dąbrowscy, Dziewulscy, Krasuscy, Ługowscy, Łupińscy, Oknińscy i Radomyscy.

Pierwsza wzmianka udokumentowana o Jastrzębiach i Łupinach pochodzi z 1418 r., o Jastrzębiach – Tworkach z 1495 i Jastrzębiach – Mroczkach z 1507 r. Do połowy 1882 r. istniała gmina Jastrzębie z podawaną lokalizacja Jastrzębie – Łupiny lub Jastrzębie – Pluty, w zależności od siedziby wójta.

Na początku XV w. we wsiach szlacheckich mieszkały przeciętnie 2-3 rodziny, chłopskich po 4-5 rodzin. W Jastrzębiach mieszkały 3 rodziny szlacheckie, w Łupinach dwie rodziny szlachty bezkmiecej.

Obecnie w spisie miejscowości powiatu nie ma nazwy Jastrzębie, na mapie znajdziemy tylko nazwy podanych wyżej siedmiu wsi. Jednak ich mieszkańcy są świadomi szlacheckiego pochodzenia i odrębności kulturowej. Są potomkami ludzi o głębokim patriotyzmie, religijności i przywiązaniu do ziemi. Kultywują tradycję i pamięć o przodkach. Tradycja nie jest pozbawiona legend odbiegających od rzeczywistości, ale to też jest element aury tajemniczości sarmackiego pochodzenia.

Osoby, które wyjechały z zaścianka Jastrzębie w świat, zabrały ze sobą tradycję i wiedzę o swych przodkach. Pamiętają o nich i gromadzą wiadomości uzyskiwane z zasobów rodzinnych i archiwów. O czym świadczy poniższy cytat.

„W naszej rodzinie zachowana została pamięć o historii rodu i wielu jego przedstawicielach. Kolejni członkowie rodziny przekazywali informacje dotyczące nie tylko bezpośrednich przodków. Zachowana została pamięć o bliższych i dalszych krewnych, o wyznawanych przez nich poglądach i normach których przestrzegali. Wszystkie te informacje bez wątpienia kształtowały elementy rodzinnej tradycji. 

Oprócz wiedzy o przodkach, jednym z istotnych elementów rodzinnej tradycji była świadomość posiadania przez rodzinę Oknińskich herbu Okno (w czerwonym polu srebrne okno w jasnobrązowej ramie). Można zaznaczyć, że Cyprian Konstanty Okniński syn Modesta przeszedł pozytywnie weryfikację szlachectwa przeprowadzaną przez carskiego zaborcę. Otrzymał wydany 25 IV 1848 r. dyplom nr 325 Heroldii Królestwa Polskiego, potwierdzający pochodzenie szlacheckie. 

Linia naszej rodziny wywodzi się od Kazimierza Oknińskiego urodzonego pod koniec XVII w. Kolejni przedstawiciele rodziny, aż do Seweryna urodzonego w 1897 r., mieszkali w Daćbogach. Seweryn, przed pierwszą wojną światową wraz z rodziną przeniósł się do Siedlec. Jego syn Radosław, urodzony w Siedlcach, po drugiej wojnie światowej zamieszkał w Warszawie. Rodzina nadal mieszka w tym mieście.” (Maszynopis Sławomira Jana Oknińskiego, zb. autora).

O innym zaścianku Krasuse lub Krasusze pamięć już zanika. Jego obszar mieścił się w dawnym województwie siedleckim, a obecnie został podzielony granicą między woj. mazowieckim i lubelskim.

Według legendy król wyprawiwszy się na Jaćwingów w walce został wyratowany przez giermka o imieniu Kraska. Ten ratując króla, stracił nogę. Za swój czyn został obdarowany nadaniem dużego obszaru ziemi i… złotą nogą. Faktem jest, że w 1264 r. Bolesław Wstydliwy stoczył bitwę z Jaćwingami w miejscu wskazywanym przez historyków między Wólką Konopną i Smolanką. Kraska nadał posiadłości Krasusze, a złotą nogę umieścił w klejnocie swego herbu Złotogoleńczyk (Nowina).

W 1418 r. w akcie erekcyjnym parafii Zbuczyn wymieniona jest wieś Kraschuscha (Krasusza) zamieszkała przez czterech chłopów. Następnie w 1564 r. sześć wsi o tej samej nazwie zasiedlało 25 rodzin szlacheckich.

W 1827 r. funkcjonowała nazwa okolicy szlacheckiej Krasusze. Następnie w latach 1875-1927 funkcjonowała gmina Krasusy. Siedzibą była Wólka Konopna jako główna osada zaścianka szlacheckiego, pokrywającego się z obszarem gminy. Z nazwą tego zaścianka łączy się pochodzenie nazwiska Krasuski.

W skład zaścianka i gminy wchodziły: Krasusze Gołowierzchy, Krasusze Łącznowola (obecnie Łęcznowola), Krasusze Mikłusze (obecnie Mikłusy), Krasusze Smolanka, Krasusze Wólka Konopczana (obecnie Wólka Konopna), Krasusze Zaolszynie i Krasusze Zembry.

Okolicę szlachecką Borki w dawnej gminie Jasionka, par. Zbuczyn tworzy sześć wsi: Borki Kosy, Borki Paduchy, Borki Sołdy, Borki Kosiorki, Borki Wyrki, Borki Świercze. W 1879 r. było w wymienionych wsiach domów kolejno: 25, 18, 19, 26, 22, 3. Obecnie część tych wsi leży w Gminie Wiśniew, pozostałe w gminie Zbuczyn. Ta okolica szlachecka została podzielona sztucznie przez ostatni podział administracyjny państwa. […]
 

Dwory i pałace

Poniżej opisane obiekty były siedzibami rodowymi szlachty opisanej w poprzednim rozdziale. Przed wojną były niemal w każdej miejscowości. Do naszych czasów niewiele ich ocalało, nie z powodu wydarzeń wojennych. Większość z nich uległa zagładzie po wojnie. Proces ich dalszego niszczenia nadal obserwujemy, również w naszym powiecie. Najboleśniejszym przykładem tego haniebnego w Polsce zjawiska jest pałac w Mordach.

Dwór stanowił wiejską siedzibę uprzywilejowanej warstwy społecznej, związanej głównie z prowadzeniem gospodarstwa i życiem na wsi, a wywodzącej się ze stanu rycerskiego. Z tego względu także pałac jako obiekt architektoniczny, często określa się jako dwór, w sensie miejsca zamieszkania. Jeśli warunki na to pozwalały, sytuowany był na wzgórzu lub lokalnym wzniesieniu. Zasadniczym wyróżnikiem polskiego dworu jest osiowość kompozycji i ganek z drewnianymi lub murowanymi kolumnami. Ten element fasady został ukształtowany w czasach stanisławowskich, od 2 poł. XVIII wieku realizujących idee neoklasyczne. Natomiast rozkwit ziemiaństwa i dworów nastąpił w wiekach XVIII i XIX.

Dwory wykształciły się z niezachowanych do dzisiaj drewnianych obronnych siedzib rycerskich. W powiecie siedleckim usytuowanie obronne, kojarzące się z fortalicją rycerską obserwujemy w Tokarach (gm. Korczew). Murowany dwór, pozbawiony cech stylowych zbudowany jest na wyniosłości nad Toczną. Dodatkowe walory obronne stwarza istniejący niżej staw. Wzniesiony w końcu XVIII w. lub na pocz. XIX, fundowany prawdopodobnie przez rodzinę Urbańskich. Następnie był własnością Ostrowskich i w końcu lat 20. XX w. został wraz z majątkiem liczącym 236 ha nabyty przez Felicjana Węckiego.

Jest obiektem piętrowym, nakrytym dachem czterospadowym, ze współcześnie dodanym arkadowym portykiem. Wokół zachowały się resztki zdziczałego parku. Aktualnie w trakcie przerwanego remontu. Widoczny jest na wzgórzu za wsią, po lewej przy wyjeździe na Rusków.

Dwory i pałace w całej Polsce podlegały przebudowom uaktualniającym ich architekturę z duchem danej epoki lub będącym wynikiem zamożności ich właścicieli. Nie inaczej było w powiecie siedleckim. Nie zawsze można ustalić precyzyjnie daty ich budowy. Zwykle obecny kształt jest wynikiem nierzadko wielokrotnych przekształceń lub kolejnych dobudówek, zwiększających ich kubaturę. Wznoszono je w miejscu wcześniejszych drewnianych siedzib lub na fundamentach starszych murowanych budowli, ale o powierzchni nie spełniającej oczekiwań dotychczasowego lub nowego właściciela.

Najstarsze w powiecie datowane są na XVIII w. Z pewnym prawdopodobieństwem w tym wieku umieszcza się budowę dworu w Chlewiskach. Najwybitniejszym przykładem tej epoki jest pałac książąt Ogińskich w Siedlcach. Pozostałe dwa XVIII-wieczne w Niwiskach i Żeliszewie Podkościelnym uzyskują współczesne mury, są odbudowywane od fundamentów.

Na przełom wieków XVIII i XIX datuje się czas wzniesienia dworu w Łysowie. Pozostały z niego tylko fundamenty oraz dwa murowane budynki z folwarku, spichlerz i obora.

Najwięcej siedzib ziemiańskich w powiecie pochodzi z XIX w. Są to: Dąbrowa, Kamieniec, Korczew, Krzesk-Majątek, Mordy, Mościbrody, Seroczyn, Stare Iganie, Stok Lacki, Wojnów i Wola Suchożebrska.

Najmłodsze datuje się na przełom XIX/XX wieku: Cisie-Zagrudzie i Krynicę oraz XX-wieczne w Gręzowie (pocz. lat 20.), Ostrówek (1923 r.) i Szostek (1905 r.).

Wyjątkowym założeniem dworskim, odbiegającym od zasady budowy nowej siedziby na fundamentach starszego domu, jest Seroczyn. W tej miejscowości zachowane są oba dwory, drewniany z pocz. XIX w. i murowany z jego końca. Podobny zespół istnieje również w sąsiednim powiecie węgrowskim. W Sinołęce Iwona i Dariusz Sutkowscy odrestaurowali dwór murowany i obecnie remontują starszy dworek drewniany. Podobne zjawisko możemy zaobserwować w gm. Krasnystaw, gdzie obok drewnianego dworu są ruiny murowanego zamku. Pod tym względem nasz region objawia sie bardziej bogato i optymistycznie.

Architektura dworów i pałaców w Polsce wywodzi się z trzech źródeł: ze średniowiecznej warowni obronnej lub dworu obronnego, monumentalnej architektury pałacowej z wpływami obcymi, głównie włoskimi oraz są dziełami lokalnych cieśli i muratorów.

Wszystkie powyższe idee odnajdujemy w pierwotnej lokalizacji, kształcie i stylistyce budowli powiatu. Pod względem architektonicznym dwory i pałace w większości są budowlami osiowymi i symetrycznymi. Nieznacznie zachwiana jest symetria np. Ostrówku i w młodszym dworze w Seroczynie. Przykładami budowli nieregularnych, z elementami wielu stylów są dwory w Krzesku-Majątku i Cisiu-Zagrudziu. W elewacji tego drugiego motywy orientalne są echem wywodzenia się stanu rycerskiego ze starożytnych plemion Sarmatów.

W porównaniu z innymi regionami Polski, w powiecie siedleckim ocalało stosunkowo dużo siedzib ziemiańskich. Sztandarowymi tego typu budowlami w powiecie ziemskim są zespoły pałacowe w Korczewie i Mordach. Z wielu względów Korczew należy uznać za najważniejszy, choćby ze względu na stan zachowania i jego funkcję zgodną z przeznaczeniem po odzyskaniu przez rodzinę.

Dom właścicieli stawiano w centrum założenia, będącego ośrodkiem kultury, nauki i rozwoju rolnictwa oraz przemysłu. Wnętrze budynku zamieszkałego przez dziedziców stanowiło niejednokrotnie rodzinne muzeum z biblioteką, które były tworzone przez pokolenia. Siedziby ziemiańskie stanowiły również kuźnię kadr i zaplecze powstań narodowych, konspiracji II wojny światowej. Stąd wywodziły się elity gospodarcze narodu, twórcy, dyplomaci i politycy.

W przykładzie Korczewa wszystkie te elementy są zawarte. Oprócz wartości niematerialnych, z punktu widzenia historyka i turysty warto zwrócić uwagę na zachowaną materię historyczną, czyli zespół pałacowy, zabudowania gospodarcze i park.

Z Korczewem wiążą się biografie dwóch wybitnych polskich architektów: Franciszka Jaszczołda i Stanisława Noakowskiego.

Franciszek Jaszczołd był jednym z najoryginalniejszych twórców siedzib wiejskich w Polsce. Kojarzony jest głównie ze stylem neogotyckim. Na Podlasiu znane są jego realizacje w Neplach nad Krzną (kaplica grobowa), Roskoszy koło Białej Podlaskiej (dwór i stajnia), Konstantynowie (dwór) i jedyny w kraju obiekt  łączący styl polskiej siedziby ziemiańskiej z kształtem willi włoskiej w Patrykozach. W rozwiązaniach architektonicznych był oryginalny i niepowtarzalny, nie pozostawił po sobie kontynuatorów ani naśladowców swego stylu.

Do Korczewa został zaproszony około 1834 r. przez rodzinę Kuczyńskich. Przebudował pałac i zaprojektował kilka budowli wzniesionych w rozległym parku, urządzonym w stylu angielskim.

Przebudowę pałacu ograniczył do nowego opracowania elewacji, bez naruszenia struktury bryły budynku. Jego dzieło charakteryzowało się czystym układem brył i płaszczyzn.

Koncepcja Franciszka Jaszczołda nie przyjęła się w praktyce budowlanej Podlasia i nie została zaakceptowana przez następnych właścicieli majątku. Pod wpływem Stanisława Noakowskiego, jego uczennica Wanda Ostrowska nakazała zmianę charakteru rezydencji. Filary wgłębnego portyku zostały zastąpione kolumnami, a okna w znacznym stopniu zmniejszono. W takim kształcie pałac znany jest do dziś.

Otoczony jest parkiem położonym w wyjątkowo sprzyjającym miejscu, pozwalającym na rozwinięcie talentów twórczych projektanta. Od północy ograniczony jest skarpą nadbużańskiej doliny, a od strony wschodniej dochodzi do naturalnego układu roślinności lasu dębowego, rezerwatu „Dębniak”. Nierówności terenu pozwoliły na zaplanowanie różnorodnych kompozycji roślinności, odbijającymi się w płaszczyznach luster wody, położonych w jego najniższych partiach.

Wśród roślinności Franciszek Jaszczołd ukrył szereg pawilonów o zróżnicowanej architekturze i różnorodnym przeznaczeniu. Z kilkunastu budowli wyróżnić należy dawną kaplicę, obudowę studni w formie neogotyckiej kapliczki zwieńczonej figurą św. Jana Nepomucena, drewniany Domek Ogrodnika oraz pawilon mieszkalny zwany Syberią.

Korczew należy do najbardziej reprezentacyjnych siedzib ziemiańskich w powiecie ziemskim, z najdłuższymi tradycjami i rozbudowaną architekturą parkową. Podobnej klasy, choć nieco skromniejszej, jest założenie pałacowo-parkowe w Mordach. Jest w stanie opuszczenia i zaniedbania, lecz nie pozbawione uroku i śladów dawnej świetności. W porównaniu z holem wejściowym Korczewa z boazeriami z czarnego dębu, reprezentacyjna klatka schodowa pałacu w Mordach z białego marmuru może świadczyć o jego możliwym bogatszym wyposażeniu. Poza tym otoczenie zieleni i stawów o lustrze wody niegdyś ponad 100 hektarów, świadczy o dbałości właścicieli nie tylko o urok miejsca, ale i korzyści gospodarcze. Przed pałacem ozdobą gazonu była niespotykana w innych rezydencjach fontanna.

Dwór czy pałac to nie tylko architektura, mury, ale także w sposób racjonalny i estetyczny zorganizowana wokół przestrzeń.

Nieodłącznym elementem założenia pałacowego lub dworskiego jest park, zwany wcześniej ogrodem. W XVI w. był to regularny ogród włoski, w XVII w. ogród francuski, tak samo regularny ze strzyżonymi krzewami i drzewami sadzonymi w szpalery. W 2 poł. XVIII w. rozpowszechniły się parki, dominujące do 1939 r. Charakteryzowały się swobodniejszą kompozycją, z występującymi dwoma stałymi elementami: alei drzew prowadzącej od bramy i gazonu przed dworem czy pałacem.

Większość zachowanych w Polsce parków założono w XIX w. Pozostały w nich także drzewa pomnikowe znacznie starsze od założeń ogrodowych. Te cechy charakteryzują również zabytkowe parki w powiecie siedleckim.

Poza obowiązującym schematem obejmującym aleję i gazon, wzbogacano parki o oficyny, lamusy, kordegardy, ogrody warzywne, kwatery ogrodowe, kompozycje drzew i krzewów, kaplice, kapliczki i inne formy małej architektury (altany, mostki, pomniki, ławki) oraz zbiorniki i cieki wodne. Całość planowano z uwzględnieniem ukształtowania powierzchni otoczenia dworu, warunków hydrologicznych i walorów widokowych, np. na dolinę rzeki (Korczew), dolinę łąk (Wola Suchożebrska), panoramę wsi (Łysów) czy kompleks leśny albo pola. Starano się, by park w naturalny sposób tworzył harmonijną kompozycję z otoczeniem. Nieco dalej, na uboczu wznoszono budynki gospodarcze folwarku.

Dwór lub pałac stanowił centrum założenia, ośrodek funkcjonującego majątku, który mógł być przez wiele miesięcy samowystarczalnym światem.

Wielokrotnie, przy okazji różnych spotkań prof. Ludwik Maciąg zwracał uwagę na potrzebę ratowania i dokumentowania zabudowań folwarcznych. Stajnie, spichlerze, wozownie, stodoły, obory są tak samo ważne w historii i polskiej kulturze. Wznoszono je z takim samym pietyzmem i dbałością o walory nie tylko użytkowe, ale i estetyczne.

W powiecie siedleckim możemy jeszcze obejrzeć nieliczne przykłady architektury folwarcznej. Są to głównie budowle z cegły, z dodatkiem polnych kamieni granitowych. Piękna obora zachowana jest obok dworu w Krzesku-Majątku. W Korczewie spichlerz stoi w pewnym oddaleniu od pałacu, na wzgórzu po lewej od drogi w kierunku Łosic. W obrębie ogrodzenia pałacowego zabytkowej substancji gospodarczej jest coraz mniej. Podobnie wygląda sytuacja w Mordach. Folwark usytuowany za stawem niszczeje coraz bardziej. Budynki są pozbawione dachów. Tylko w części zabudowań gorzelni funkcjonuje prywatny zakład produkcji słodyczy w czekoladzie „Choco-Fruit”. Zachowała sie także gorzelnia dóbr korczewskich w Starym Bartkowie i podobna w Krzesku-Majątku. Resztki zabudowań folwarcznych są jeszcze w Gręzowie i Ostrówku.

Obecna sytuacja dworów i pałaców przedstawia się następująco. Tylko Korczew i Krzesk-Majątek są zamieszkałe przez spadkobierców właścicieli sprzed wojny i przez nich przywracane do dawnej świetności. Centra konferencyjne funkcjonują w Mościbrodach (własność prywatna), Chlewiskach (własność Starostwa Powiatowego w Siedlcach) i Woli Suchożebrskiej (właścicielem jest Centrum Kultury i Sztuki w Siedlcach).

W odremontowanym kilka lat temu pałacu w Stoku Lackim mieści się Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy. Do pałacu Ogińskich po remoncie przeniosły się z poprzedniej siedziby Rektoratu władze Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. Zamieszkałe są dwory w Seroczynie (starszy), Wojnowie i Ostrówku. Remont trwa w Niwiskach i Krynicy. Przerwano prace remontowe w Żeliszewie, Cisiu-Zagrudziu i Tokarach. Opuszczone są dwory w Kamieńcu, Seroczynie (młodszy), Starych Iganiach, Gręzowie i Szostku oraz pałac w Mordach. Zagrożone jest już teraz ze względu na ich obecny stan, istnienie obiektów w Kamieńcu, Gręzowie, Starych Iganiach i w Mordach. Ten pałac ma także swoją burzliwą historię powojennych zmian właścicieli.

Po innych, pamiętanych jeszcze przez mieszkańców powiatu, obiektach pozostały nieliczne materialne ślady. W najbliższym sąsiedztwie Siedlec, w Żelkowie po założeniu dworskim pozostał park i czworaki. W Łysowie są jeszcze fundamenty i zabudowania gospodarcze. Tylko parki pozostały po siedzibach właścicieli majątków w Broszkowie, Wodyniach (plus gorzelnia) i Woli Wodyńskiej. W Smolance rosną jeszcze lipy na granicy założenia, z sadu dworskiego ocalała tylko jedna jabłoń antonówka, po domku myśliwskim zwanym „Murowanką” zostało gruzowisko, a po samym dworze pozostała tylko nazwa miejsca „Zadwórz”.

Sytuacja zabytkowych siedzib ziemiańskich nie jest jednoznacznie pesymistyczna. Napawa też pewnym optymizmem. Przykładem jest zespół dworsko-parkowy z oficyną w Dąbrowie. Zespół jest aktualnie odbudowywany przez Muzeum Regionalne w Siedlcach z przeznaczeniem na muzeum zabytkowych wnętrz ziemiańskich przełomu XIX/XX wieku. Będzie to jedyne w powiecie muzeum funkcjonujące w zabytkowej siedzibie ziemiańskiej. Zakończenie odbudowy budynku dworu nastąpiło w grudniu 2012 r. Trwa remont oficyny i rewaloryzacja parku.

Dokładniejsze informacje o dworach i pałacach zostały podane w dalszej części, prezentującej dzieje poszczególnych miejscowości. Warto przy okazji wspomnieć, że w prywatnych zbiorach właścicieli dawnych siedzib ziemiańskich przechowywane są materiały o dziejach nie tylko tych obiektów. W archiwum rodzinnym np. Zbigniewy i Stanisława Ścibor- Marchockich z Krzeska-Majątku przechowywana jest fotografia sprzed I wojny światowej dworu w Worończy, opisanego przez Adama Mickiewicza w „Panu Tadeuszu”. Inne zbiory bogate są w kolekcje fotografii z życia dworów z okolicy, wszak właściciele byli blisko skoligaceni i prowadzili bogate życie towarzyskie.

Nie trzeba ich daleko szukać. W sąsiednim powiecie węgrowskim, należącym niegdyś do woj. siedleckiego, jest zespół dwóch dworów w Sinołęce, restaurowanych przez Iwonę i Dariusza Sutkowskich. I obok są Gałki, dwór proj. prof. Bolesława Podczaszyńskiego odbudowany przez Małgorzatę i Waldemara Gujskich. Gałki polecane są przez najwybitniejszego współcześnie znawcę dworów polskich Macieja Rydla, jako przykład jednej z najciekawszych realizacji renowacyjnych ostatnich lat.

Mimo czynionych prób ocalenia naszego dziedzictwa, w tym również szlacheckiego, epoka znaczenia szlachty podlaskiej i mazowieckiej już minęła. Jeden z obrazków tego bogatego świata przytoczę z opowieści siostrzeńca właściciela majątku w Krynicy i bywalcy wielu innych dworów w regionie.

W czasie okupacji II wojny światowej we dworze w Kamieńcu mieszkała rodzina ministra skarbu w latach 1938-1939, Romualda Miedzińskiego. Do naszych czasów dwór zachował się w dwóch trzecich, na planie litery L. Jedna część spłonęła po wojnie i została rozebrana. Obok dworu, przy drodze stoi budynek szkoły mylony z oficyną dworską. Zachowany jest częściowo park z okazałą aleją świerkową. Do 2008 r. stała jeszcze stodoła dworska, po lewej, przed dworem od strony Wodyń.

W nieistniejącej części dworu „był taki duży salon. Pamiętam, jak Jadwiga (Krauze, siostra Romualda Miedzińskiego – przyp. autora) froterowała podłogę. Bo tam był ten parkiet i tą szczotką ciężką froterowała. To ja taki bohater przychodziłem i jej pomagałem.

Był tam duży salon, jeden pokój i drugi pokój. Z tego co ja pamiętam. Potem był stołowy pokój duży. Kuchnia była na dole w piwnicy i był ten wyciąg taki windą. Wjeżdżało jedzenie do tego pokoju. Okno było duże i na tym wyciągały się te półmiski gorące. Na prawo był taki duży pokój, nieistniejący teraz. W środku piękne lustra mieli. Jeszcze po wojnie, jak ruina była, to jeszcze ogromne lustro wisiało.

Za dworem grabowy żywopłot taki był. Tam konno uczyłem jeździć tę Jadwigę. A babcia prosiła: -panie Kaziu! Tylko ostrożnie, żeby Jadziunia nie spadła! A to moja sympatia taka była.

Tam może było ze 20 hektarów ziemi. W tym jeszcze dwa stawy na dole. Nie wiem czy są jeszcze. Myśmy robili zawody za krowami. Krowy wpędzaliśmy do stawu. Krowa płynęła jak czołg, a my za ogon… Głupia zabawa, ale taka była.”  (Relacja Kazimierza Wojtkiewicza, Siedlce 10 VI 2008 r.).

Zabytkowe budownictwo drewniane (młyny, domy, świątynie)

Nie odchodźcie

Chaty strzechą poszywane

Bielone ściany

 Już dziś nieodnawiane

I okna malutkie

I drzwi wąziutkie

Płoty sztachetami

 wyszywane (…)

(Wisława Rękawek, nauczycielka Szkół Podstawowych w Ługach Wielkich i Borkach Kosach. Inspiruje swych uczniów do poznawania historii, przyrody i piękna Małych Ojczyzn).

 

W powiecie zachowało się jeszcze bardzo dużo domów drewnianych. Pochodzą głównie sprzed II wojny światowej i z lat tuż po jej zakończeniu. Wiele z nich wyróżnia się bardzo ładną architekturą i miłymi oku proporcjami. Szczególnie przyjemne wrażenie sprawiają domy o dachach naczółkowych.

Dużo z nich przypomina dworki, jak np. w Kisielanach, Głuchówku, Ptaszkach i wielu innych wsiach, szczególnie tych o tradycjach szlacheckich. Wyróżniają się gankami o bogatym zdobnictwie, będącym dziełem miejscowych cieśli. Zwykle są szalowane. Deski szalunku kryją szczegóły konstrukcji zrębowej, z deskami zdobionymi na narożach kryjących węgły.

Bardziej zróżnicowane architektonicznie drewniane domy były swego czasu charakterystyczne dla zabudowy Siedlec. W centrum miasta stały w rejonie ulic: Długiej (obecnie Bpa Świrskiego), Teatralnej i przede wszystkim Asłanowicza. Gdyby jej nie przykryto kostką brukową, mogłaby jeszcze teraz „grać” w filmach z akcją w XIX w. i początkach wieku XX.

Ostatnie pamiątki drewnianej zabudowy możemy jeszcze obejrzeć w Siedlcach w dawnych dzielnicach rolniczych, czyli przy ul. 3 Maja (wcześniej Stodolnej) i po sąsiedzku przy ul. Kilińskiego. Ulicą Starowiejską, Sokołowską, Garwolińską czy Piaskową też możemy pospacerować w poszukiwaniu architektury drewnianej. Podobnie dzielnica Nowe Siedlce zachowała częściowo drewniany charakter w postaci domów wzniesionych przed wojną przez nauczycieli, urzędników i maszynistów kolejowych.

Natomiast starsze relikty, chałupy z końca XIX w., kryte strzechą w Laskowicach czy Wilczonku stanowią ginącą już rzadkość.

Pocieszające jest zjawisko remontowania drewnianych chałup przez mieszkańców miast, przeprowadzających się na wieś w wieku emerytalnym. Często następują powroty do gniazd rodzinnych.

Wyjątkowymi konstrukcjami z drewna są wiatraki. Doskonale zaprojektowane i wyważone dzieła wiejskich cieśli, nabywających wiedzy i doświadczenia nie ze szkoły lecz od sąsiadów, przodków lub z podpatrzenia u konkurencji.

Młyny wietrzne zasługują na specjalną uwagę, ze względu na niegdyś jedyny dynamiczny element naszego pejzażu. Młyn wodny zwykle był ukryty wśród nadwodnej roślinności i tylko odgłos pracujących urządzeń młyńskich zdradzał jego obecność.

Natomiast wiatraki z dużej odległości sygnalizowały swoją pracę poprzez obracające się śmigi. Ich szum przy ziemi jest dźwiękiem niepowtarzalnym i niezapomnianym. Byłem w pracującym wiatraku ostatni raz w 1984 r. Te niezwykłe i tajemnicze odgłosy zostaną mi do końca życia.

W tym samym roku podróżując po województwie siedleckim w poszukiwaniu wiatraków do mojej pracy magisterskiej, spotkałem tych zabytkowych budowli około 50. To bardzo dużo. Dla przykładu w tym samym czasie w woj. sandomierskim był zachowany tylko jeden wiatrak i z drugiego podstawa. Można stwierdzić, że to województwo mogło się poszczycić stanem półtora wiatraka.

Nie wszystkie młyny wietrzne, które sfotografowałem około 30 lat temu, dotrwały do naszych czasów. W obecnym powiecie siedleckim stoi jeszcze 5 wiatraków typu koźlak.

W 1984 r. na terenie obecnego powiatu siedleckiego młynarstwo wietrzne było reprezentowane we wszystkich trzech typach, których podział został ustalony ze względu na różnice w ustawianiu budynku na zmienny kierunek wiatru. Wszystkie były zbudowane z drewna.

Koźlaki stały w Bartkowie Nowym, Daćbogach, Krześlinie, Łupinach, Mordach, Paprotni, Podzdroju, Przyworach Dużych, Skórcu i Wodyniach.

Holendry były tylko dwa. Mały jednopiętrowy został zbudowany w 1938 r. w Hołubli dla Wojciecha Jurczaka. W latach 60. XX w. przeniesiono go do gospodarstwa Jana Radczuka, gdzie zakończył żywot 30 lat później. Był identycznej wielkości i konstrukcji jak ten, którego możemy podziwiać po renowacji w skansenie prof. Marka Kwiatkowskiego w Suchej. Wcześniej ten wiatrak stał opuszczony w Ostrówku w obecnym pow. sokołowskim.

Drugiego holendra w postaci malowniczej ruiny z nieco dramatycznym wyrazem sterczących śmig, fotografowałem na polach wsi Grabowiec. To był duży wiatrak, dwupiętrowy. Już przed wojną urządzenia młyńskie miał napędzane przy braku wiatru silnikiem spalinowym Towarzystwa Fabryki Motorów „Perkun” w Warszawie z 1915 r. o mocy „4 rzecz. koni mechan.”. Na tabliczce znamionowej zachowany był też numer silnika 1963. Ten wiatrak wznieśli w latach 20. XX w. bracia Leopold i Stanisław Podniesińscy. Po jego rozebraniu kilka elementów zostało przekazanych do zbiorów Muzeum Regionalnego w Siedlcach.

Wyjątkową konstrukcją był paltrak w Gostchorzy. Został zbudowany przez jego właściciela Stanisława Wróbla w latach 1936-1937. Stał początkowo na wzgórzu we wsi. W 1956 r. właściciel przeniósł go na wzniesienie swego pola w pobliżu szosy Siedlce-Łuków (po prawej), gdzie kilkanaście lat temu spłonął. Cały jego budynek obracał się na wiatr na czterech drewnianych wózkach z żelaznymi rolkami po kolistym drewnianym torze jezdnym. Jego wyjątkowość polegała na tym, że zamiast centralnie zabetonowanej osi obrotu miał na postumencie betonowym siodło zapożyczone z konstrukcji koźlaka.

W ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat znikło z pejzażu pow. siedleckiego 6 koźlaków. Każdy z nich był inny, każdy miał swoją wyjątkowa historię i różne szczegóły konstrukcji. Przynajmniej jeden z nich miał szansę przetrwania gdyby nie ogień.

W Daćbogach był wiatrak koźlak, którego podstawa pochodziła z Łęcznowoli. Na belce mącznej miała wyciętą w drewnie datę budowy „R.O. 1760”. resztę dobudowano w Daćbogach dla Władysława Męczyńskiego z budowniczym wiatraków o nazwisku Jaszczuk. W innej wsi tego samego zaścianka Jastrzębie, Tworkach w 1910 r. budowniczy wiatraków Edward Tarkowski wzniósł młyn tego typu dla Stanisława Jastrzębskiego. W 1947 r. został kupiony przez Piotra Sawickiego i ustawiony w Łupinach. Ostatnim jego właścicielem był Edmund Adamczyk.

Inny stał jeszcze w 2000 r. w Krześlinie. Zbudowano go w latach II wojny światowej dla Józefa Bryńczaka.

Największy koźlak w powiecie stał w Podzdroju do pożaru w 2010 r. W 1914 r. do tej wsi został przeniesiony ze Śmiar. W czasie wojny pracował 2 lata z napędem spalinowym a od 1962 r. elektrycznym. Zaprzestano w nim przemiału w 1977 r. Ścianę nawietrzną miał pokrytą w całości gontem dla komfortu pracy młynarza, który dzięki temu zabiegowi miał cieplej. To był jedyny wiatrak w regionie z żelazną głowicą wału śmigowego, pozwalającą na pracę nawet przy lekkich podmuchach wiatru. Taką głowicę możemy obejrzeć najbliżej w Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku.

W Skórcu jeszcze całkiem niedawno stał na skraju lasku koźlak wzniesiony w 1918 r. przez Aleksandra Wiechetka w miejscu spalonego wcześniej takiego młyna. Czynny był do 1952 r.

Jeden z młodszych wiatraków typu koźlak został wzniesiony w czasie II wojny światowej przez Stanisława Siurka w Przyworach Dużych. Fotografowałem go ostatni raz w 1984 r. Wtedy służył za stodołę do składowania siana.

Wyżej opisanych wiatraków już nie ma. Podobnie jak wiatraka tego samego typu w Mordach, należącego do Czesława Domańskiego. Młynarza z ciekawą historią.

Czesław Domański urodził się w 1907 r. w Stopkach gm. Czuryły. Przed wojną służbę czynną zakończył 30 IX 1930 r. jako goniec Wojskowego Sądu Okręgowego w Brześciu. Pracował w swym koźlaku, który około 1937 r. został przeniesiony na jego posesję zwaną Wzgórzem Wiatracznym przy ul. Żwirki i Wigury. Wcześniej stał w Kobylanach około 60 lat.

Walczył we wrześniu 1939 r. Dostał się do niewoli niemieckiej w Warszawie. Przebywał w obozie jenieckim do czasu selekcji, gdy jako fachowiec został skierowany do pracy przymusowej do Allenstein (Olsztyn). Tam z Francuzami i Rosjanami pracował w młynie wodnym, którego właściciel walczył na froncie.

W czasie pobytu w niewoli uratował córkę właściciela przed utonięciem koło młyna. W nagrodę uzyskał prawo zasiadania do posiłków razem z Niemcami i otrzymał przepustkę do domu. Ponownie przyjechał już po zakończeniu działań wojennych. Zainstalował do wiatraka napęd spalinowy, następnie elektryczny, bowiem śmigi zostały zestrzelone w lipcu 1944 r. przez niemiecki czołg.

Równie ciekawą historię poznałem właściciela koźlaka z Paprotni Stanisława Łęczyckiego, który płakał tylko dwa razy w życiu. Pierwszy raz po śmierci ojca i po raz drugi na widok rozbieranego jego ponad stuletniego wiatraka.

Stanisław Łęczycki urodził się 16 VI 1916 r. we wsi Łęczycki. We wrześniu 1939 r. walczył w szeregach 26 Pułku Ułanów Wielkopolskich im. Hetmana Jana Karola Chodkiewicza z Baranowicz. Uniknął niewoli, wrócił do swego gospodarstwa i ukochanego wiatraka.

Jego koźlaka zbudował w 1895 r. w Sawicach Kościelnych Tkaczyński. Następnie przeniósł do Paprotni Wojewódzki. W 1930 r. założono do przemiału walce. W latach 1955-1960 napęd był spalinowy. Używano silnika firmy Deutz. W 1965 r. zamontowano motor elektryczny mocy 18 kW.

Stanisław Łęczycki był przedstawicielem pokolenia odchodzącego na naszych oczach. Wiatracznicy to grupa ludzi bardzo zdolnych, potrafiących zbudować wiatrak, skonstruować urządzenia mielące czy instrumenty wspomagające pracę, typu regulator obrotów, wskaźnik siły wiatru itp. Znali tajniki obróbki drewna, metalu i kamienia. Ten mój znajomy młynarz sam nalewał i nakuwał kamienie młyńskie, by mąka nie sklejała się w grudki i znał sie na meteorologii. Przewidując wieczorem niepogodę następnego dnia, na noc odpowiednio zabezpieczał wiatrak.

Sam wykonał śmigi i koło paleczne z drewna brzozowego z grabowymi palcami, które przenosiło napęd z poziomej osi obrotu wału śmigowego na pionowo osadzoną cewię napędzającą złożenie kamieni młyńskich. W kole były 104 palce a w cewi 12 lasek. Precyzyjnie wyliczona ilość, ponieważ cewia dziesiątka „sztorcowała”. Laski się wyginały.

O niezwykle wysokich kwalifikacjach młynarzy świadczą umiejętności przeliczeń przełożeń drewnianych urządzeń napędowych. W innych wiatrakach spotykałem stosunki ilości palców koła palecznego do liczby lasek cewi, np.: 94:9, 88;8, 120:12, 112:11, 105:9, 89:11. Przeliczeń i montażu dokonywano przy pomocy ręcznych narzędzi.

Będąc we wnętrzu wiatraka w Paprotni, widziałem datę „IV. 1964” na wale śmigowym. Nie był wykonany jak inne mi znane z jednej belki. Pierwotny już był wypracowany i zaszła potrzeba jego wymiany. Stanisław Łęczycki szukał odpowiednio grubego drzewa. W okolicy nie znalazł odpowiedniej sosny.

„Cztery sosny ucierałem. Z dobrych sosen rdzeni nawybierałem i dorabiałem to. Trzy się złożą dobrze, a czwarta nie chce wleźć! Trzeba każdej ująć. Tydzień się wlokło! Tam siekierą się nie rąbie, tylko hebelkiem.

Ja sobie dobrałem dobre sosny, rdzenie wytarłem. Tracza nająłem sobie. Ja brałem mistrza, a później sam docierałem. Wysznurowałem i mogłem ja ciągać piłę. Bo umiem to i chciałem dopilnować. Ale często najmowałem, bo oszczędzałem się. Gospodarz będzie wszystko robił?!” (Relacja z 23 V 1998 r.).

W kole palecznym zauważyłem jeden palec obluzowany. To była pamiątka jeszcze z lat wojny. Okupanci niemieccy zakazali przemiału zboża w wiatraku i na ten palec założyli plombę. Młynarz wyjmował go bez naruszenia plomby, zastępował drugim i dokonywał nielegalnego przemiału dla siebie, sąsiadów i konspiracji.

Był młynarzem samoukiem. Jego ojciec Julian był cieśla. Gdy już nie mógł utrzymać siekiery w rękach, sprzedał kawałek pola i kupił mały wiatrak. Postawił go we wsi Łęczycki. Nie pracował w nim, bowiem… nie miał potrzebnego w zawodzie wiatracznika słuchu muzycznego. Poza tym „młynarz musi być chłop! Musi piorunem wskoczyć!”

Wiatrak został uruchomiony po kilku latach, gdy podrośli trzej synowie Juliana. Sami nauczyli się przemiału. Stanisław „wżenił się” w wiatrak w Paprotni, a w Łęczyckich pozostali jego bracia, z których wkrótce jeden zginął podczas mielenia, zgnieciony kołem palecznym.

Stanisław Łęczycki pracował w wiatraku w Paprotni 53 lata. Jednocześnie prowadził gospodarstwo rolne.

„Mielenie w wiatraku ja wolałem jak obiad! Obiad rzuciłem i poszedłem na wiatrak. Ja byłem taki zakochany młynarz, że ja nie spałem, jak wiater był i miałem zawozu. Do mnie Hołubla przywoziła i z dziesięciu wsi. Ja miałem ogromne wzięcie! później sąsiad parowiec postawił i parowcem stukał.

Tylko ja miałem swoich ludzi. Do tamtego nie pojechali, tylko do mnie przywieźli. Bo to, wie pan, koleżeństwo wiąże, rodzina trochę wiąże.

Zimą byłem ubrany w kożuszane spodnie, filce, kożuch, serdak kożuszany, czapa młynarska.” (Relacja z 23 V 1998 r.).

Często pracował w nocy. Miał leżankę, na której drzemał przez czas odpowiadający zmieleniu jednej pojemności kosza zasypowego na kamieniach. Cisza budziła młynarza, zasypywał następną porcję zboża i tak pracował do rana. Po śniadaniu wyjeżdżał na pole uprawiać ziemię. Był przykładem pracowitości wszystkich przedstawicieli tego zawodu.

Pamiątką po nich jest jeszcze 5 wiatraków koźlaków w pow. siedleckim. Z tej liczby tylko dwa są rodem z tego powiatu. Pozostałe stanowią przykład migracji tego typu obiektów, są importem z zewnątrz, z innych powiatów.

W Bartkowie Nowym (gm. Korczew) stoi jeszcze koźlak na sąsiedniej posesji ze szkołą. Został przeniesiony w 1904 r. z Rzeszotkowa (gm. Paprotnia) przez Antoniego Wasiluka. W poprzednim miejscu stał 8 lat.

Drugi został wzniesiony w końcu XIX w. w północno-wschodniej części Wodyń i przeniesiony w 1920 r. na obecne miejsce przy wyjeździe do Siedlec, po lewej stronie szosy. Pracował do 1965 r. i teraz przedstawia smutny widok. Dogorywa.

Spoza granic powiatu pochodzą trzy koźlaki. Są w doskonałym stanie, wyremontowane przez obecnych właścicieli. Stanowią przykłady ratowania tych niezwykłych zabytków techniki przez pasjonatów.

Na teren gorzelni siedleckiego Polmosu w Krzesku-Majątku został przeniesiony niszczejący już wiatrak z Wyrozębów-Konatów (pow. sokołowski). Natomiast do Krzeska-Królowej Niwy przeniesiono koźlak około 15 lat temu z miejscowości Wojtachy na Białostocczyźnie. Stoi odrestaurowany na prywatnej posesji. W całej okazałości mogą go podziwiać osoby jadące szosą Siedlce-Terespol. Stoi po prawej stronie za skrzyżowaniem z drogą do wsi Tęczki. Pokryty jest materiałem nawiązującym do dawnych strzech. Jedyny taki w regionie.

W latach 80. XX w. zaplanowano utworzenie skansenu architektury drewnianej regionu siedleckiego na terenie nieistniejącego już Państwowego Gospodarstwa Rolnego w Broszkowie. Przygotowano komplet dokumentacji, uzyskano akceptację ministerstwa i wytypowano obiekty zabytkowe do przeniesienia. Miał się tam znaleźć również wiatrak. Skansenu jeszcze nie ma, części wytypowanych budynków z okolicznych wsi już nie ma.

Powstał natomiast miniskansen w Stoku Wiśniewskim. Izabela i Emir Chaleccy przenieśli na swoją posesję m.in. wiatrak koźlak ze wsi Zahajki koło Międzyrzeca Podlaskiego. W nowym miejscu cieszy oczy oryginalną konstrukcją ze sztorcowym (pionowym) wałem napędzającym urządzenia młyńskie. Został zapożyczony z konstrukcji typu holenderskiego. Stan jego zachowania w poprzednim miejscu nie stwarzał nadziei na przetrwanie. Tym bardzie radują takie nieliczne przypadki ratowania młynów wietrznych w powiecie siedleckim.

Motyw wiatraka pojawia się nie tylko w sztuce. Mam tu na myśli malarstwo Jerzego Kossaka czy Jana Stanisławskiego. Różnej wielkości i jakości modele wiatraków zdobią domowe ogródki. Czasem spełniają funkcję użytkową, np. jako kurnik we wsi Pruszyn-Pieńki (gm. Siedlce).

Jednym z budowniczych wiatraków zdobiących ogrody swych znajomych był Tadeusz Jurzyk , żołnierz września 1939 r., ur. w 1917 r. w Przyworach. Przed wojną zbudował w Przyworach Dużych wiatrak koźlak, w którym zboże mełł jego ojciec. W dobie zaniku wykorzystywania energii wiatru, budował miniaturki z zachowaniem wszystkich elementów konstrukcyjnych charakterystycznych dla tego typu.

Drugi rodzaj młynów, napędzanych siłą wody, również znalazł w sztukach plastycznych poczesne miejsce. W oryginale reprezentowany jest w powiecie tylko jeden. Do niedawna był jeszcze czynny na turbinę wodną. Jedyny nie tylko w powiecie, ale i regionie. Najbliższy taki obiekt prezentowany jest w Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu.

Młyn wodny Wiesława Kaczyńskiego (rocznik 1930) w Rudzie (gm. Korczew) zwanej niegdyś Instytutową, stoi przy tamie na rzece Toczna. Obecnie napędzany jest silnikiem elektrycznym. Ma jeszcze sprawną turbinę. Wystarczy tylko założyć pas transmisyjny na koło pasowe, puścić wodę i nastąpi przemiał jej siłą. Ale epoka małych rodzinnych przedsiębiorstw w dziedzinie młynarstwa już minęła.

Młyn w Rudzie został zbudowany w 1947 r. na gruzach wysadzonego przez Niemców trzy lata wcześniej. Historia tego obiektu jest podobna do pozostałych na Tocznej, zniszczonych przez wycofującą się armię III Rzeszy w lipcu 1944 r.

Państwo Kaczyńscy mieszkają w drewnianym domu zbudowanym w 1936 r. na stoku wzniesienia nad spiętrzoną w tym miejscu rzeka. W powstałym zbiorniku kwitną grążele i odbija się w tafli wody przytulny dom z gankiem. Młyn wraz z domem tworzą zagrodę młynarską idealnie nadającą się do zachowania jako obiekty zabytkowe. Położone są nad malowniczo płynącą rzeką we wsi wśród morenowych wzniesień.

W 1941 r. przed inwazją III Rzeszy na ZSRR, żołnierze niemieccy kwaterowali w domu młynarza. Połowę zajął na kwaterę niemiecki generał. Jego podwładni obok młyna urządzali na Tocznej ćwiczenia imitujące przeprawę przez Bug.

W opracowaniach historycznych duże znaczenie mają także drewniane świątynie. W powiecie siedleckim dwa najstarsze kościoły pochodzą z 1776 r. Świątynia barokowa w Przesmykach zaliczana jest do najcenniejszych drewnianych zabytków sakralnych południowego Podlasia. Jest przykładem mistrzowskiego podlaskiego budownictwa o znakomitej akustyce. Równie cenna jest XIX-wieczna organistówka usytuowana na wschód od kościoła i mająca ganek od południowej strony.

W tym samym roku został wzniesiony kościół w Wodyniach, nieorientowany (zwrócony prezbiterium ku zachodowi). Jest przykładem konstrukcji zrębowej. Zbudowany na planie prostokąta, z wyodrębnionym wewnątrz prostokątnym prezbiterium z kruchtą i zakrystią po bokach. Wewnątrz strop jest płaski.

Dach nad świątynią kryty gontem. Dwuspadowy, nad prezbiterium trójpołaciowy. Od frontu kruchta jest trójdzielna, wtopiona w korpus nawy. Chór muzyczny jest nad tą kruchtą.

Ozdobę sylwetki kościoła stanowi barokowa sygnaturka z ażurową latarnią, zwieńczoną cebulastym hełmem obitym blachą.

Gdyby nie przebudowa z 1906 r. kościoła w Paprotni, mielibyśmy trzy świątynie z XVIII w. Ten został pierwotnie wzniesiony w 1750 lub 1761 r. na planie krzyża łacińskiego. Jest orientowany, konstrukcji zrębowej, oszalowany. W narożach prezbiterium zbudowane są kruchta i zakrystia. Strop wewnątrz jest płaski.

Kościół ma w fasadzie dwie wieże wyodrębnione w górnej kondygnacji, które są zwieńczone hełmami czworobocznymi. Od strony zachodniej usytuowana jest drewniana dzwonnica, zbudowana na planie kwadratu. Zwieńczona dachem namiotowym z mała wieżyczką.

Najmłodszy drewniany kościół został wzniesiony w 1945 r. w miejscu spalonego w 1939 r. trudno w jego przypadku mówić o jakichś cechach stylowych. Ciekawostką są polichromie, które wewnątrz pokrywają wszystkie ściany, strop i powierzchnię filarów.

Wyraźnym procesem współczesnego świata jest budowanie świątyń murowanych, które zwykle jako większe mogą sprostać potrzebom liczniejszej populacji ludzi. W Wołyńcach wznoszono murowany kościół obok drewnianej kaplicy. Jej historia zaczęła się w 1917 r., kiedy to ze składkowych pieniędzy mieszkańców Rakowca, Wołyniec, Wólki Wołynieckiej, Teodorowa i Lipniaka kupiono w Domanicach duży dom. Przeniesiono go do wsi Wołyńce z przeznaczeniem na szkołę.

Gdy szkoła przestała już funkcjonować w tym budynku, ksiądz biskup pozwolił 16 XII 1932 r. urządzić w nim kaplicę. Początkowo odprawiano w niej msze św. w niedziele i święta. Pierwsza odbyła się 25 XII 1932 r.

Kaplicę później przebudowano, by składała się z przedsionka, zakrystii, prezbiterium, nawy i chóru. Były też dwie wieżyczki, większa nad chórem i mniejsza z sygnaturką.

Kaplica spłonęła częściowo 24 VIII 1985 r. prawdopodobnie w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej.

Przykładem innego zjawiska w powiecie, zjawiska zróżnicowania religijnego jest Żeliszew.

W Żeliszewie Podkościelnym wzniesiono kościół katolicki, podobnie jak wszystkie wyżej wymienione. Po gruntownej przebudowie w latach 1890-1897 i remoncie przeprowadzonym w 1950 r. został pozbawiony cech stylowych. Szalunek kryje jego konstrukcję zrębową.

Zbudowany na planie prostokąta, bazylikowy, z trzema nawami. Prezbiterium ma wydzielone we wnętrzu, z usytuowanymi po jego bokach zakrystiami. Od zachodu zdobi fasadę częściowo wtopiona w korpus wieża.

Natomiast w Żeliszewie Dużym znajduje się kościół mariawicki, będący przykładem i wstępem do dalszego rozdziału o mozaice religijnej w powiecie.

Zbudowany na początku XX w. na planie prostokąta z nawami wydzielonymi rzędami słupów. Ozdobą fasady jest wysmukła neogotycka wieża nakryta hełmem obeliskowym, zwieńczonym krzyżem łacińskim na kuli. Nad wejściem umieszczono medalion z Eucharystią, charakterystyczny element wystroju świątyń mariawickich.

Zdjęcia (22)

{"register":{"columns":[]}}