Rys historyczny
Bardzo trudno jest jednoznacznie ustalić skąd wzięła się nazwa wsi Lutocin. Według powszechnej opinii, nazwa ta pochodzi od proboszcza i właściciela wsi Stanisława Lutockiego.
Druga wersja nazwy Lutocin, mniej popularna niż pierwsza ma swoje źródła w staropolskich, gwarowych sławach:
- luto, lutość, lutościwy czy lutować.
Trzecia wersja nazwy Lutocin, nieznana i nigdy nie rozpatrywana, może mieć swój rodowód w łacińskim wyrazie lutosus oznaczającym dosłownie błotnisty. Wzięło się to z faktu, że tereny okalające Lutocin, po dzień dzisiejszy są otoczone pierścieniem bagien, torfowisk z podmokłych łąk kępami olch.
Początek XVII wieku był dla ziemi sierpeckiej dość pomyślny. Lutocin był jedną ze 150 wsi w powiecie, który liczył 699,52km2. W 1609r. parafia Lutocin wchodziła w skład dekanatu sierpeckiego, obok 17 innych parafii. Rozwój gospodarki folwarczno – pańszczyźnianej spowodował kurczenie się rynku wewnętrznego, co odbiło się na rozwoju miast, przyśpieszyło jednak rozwój wsi. Dobrze zapowiadający się początek wieku, znów zakłóciły powtarzające się epidemie. W latach 1618, 1625 i 1629 morowe powietrze nawiedziło okolice Sierpca i Ziemi Dobrzyńskiej. Folwarki nadal trzymały się dobrze, związane to było z bardzo dobrą koniunkturą na produkty rolne, które eksportowano do krajów ogarniętych wojną trzydziestoletnią.
Z początków XVII wieku, z roku 1613 pochodzi pierwsza wzmianka o szkole w Lutocinie. Wymieniany jest jako rektor tej szkoły Tomasz Łosicki. Wynagrodzenie za nauczanie pobierał od parafian w wysokości 14 florenów bez 10 groszy rocznie. Szkoła była drewniana i nauki pobierali tylko chłopcy.
18 kwietnia 1638r. umarł w Płocku ksiądz Andrzej Ubysz z Mogielnicy herbu Cholewa kanonik poznański, płocki i pułtuski. Został pochowany w bazylice katedralnej w Płocku. Kanonik Ubysz pozostawił sumę 10.000 złotych polskich, przeznaczając ją na kształcenie ubogich chłopców i na wyposażenie niezamożnych panien z familii Ubyszów. Fundacja Ubyszoviana oparta na tej sumie była umieszczona na dobrach Lutocin i innych. Ciekawe są dalsze losy tej fundacji. Suma owa została oddana w zawiadywanie kapitule katedralnej płockiej, która dn. 15 września 1651r. postanowiła, aby procent od niej szedł na utrzymanie siedmiu stypendystów w szkołach publicznych i na uposażenie jednej dziewczyny, wychodzącej za mąż za żołnierza. W razie braku kandydatów z rodziny Ubyszów, chłopców należało brać z innych familii szlacheckiego rodu Cholewa. W 1828r. suma ta została pobrana z dóbr bieżuńskich i przeszła w zawiadywanie rządu. Od tej pory, korzystać miał z niej jeden z uczniów gimnazjum płockiego. W 1914r. państwowy bank rosyjski uciekając do Rosji zabrał tę sumę. Tu zakończył się ślad fundacji kanonika Ubysza.
Okres spokoju i pomyślności dla powiatu sierpeckiego minął jesienią 1628r., gdy kilka kornetów szwedzkich wtargnęło do Sierpca czyniąc wiele zniszczeń w zabudowie. Powtórne „odwiedziny” Szwedów miały miejsce w 1648r. Tym razem dokonali spustoszeń w zabudowie, a także mieli zabić wielu mieszkańców miasta. Szczególnie dotkliwe i groźne dla mieszkańców powiatu były grabieże żywności dokonywane przez Szwedów jak i wojska koronne. Było to jednak tylko preludium do tego, co nastąpiło w 1655r. „Potop” szwedzki „zalał” Polskę. 8 września skapitulowała Warszawa. Na przełomie września i października generał szwedzki Stenbock wkroczył z wojskiem do Sierpca. Szwedzi całkowicie opanowali ziemię sierpecką. Sierpc został spustoszony i spalony. Rozpoczęła się również grabież i dewastacja okolicznych wsi. Zagony szwedzkie w poszukiwaniu żywności zapuszczały się w okolice Bieżunia i Żuromina, nie omijając zapewne Lutocina. Ziemie te przeżyły grozę wojny, głodu i pożarów. Mimo to „cały obszar na północny zachód od Warszawy nigdy całkowicie nie podporządkował się najeźdźcy”. Do walki z najeźdźcą szwedzkim masowo wystąpili chłopi. Głośnym echem po okolicy odbiło się zabójstwo ks. Waleriana Cząpskiego, wikariusza w Skrwilnie zarąbanego przez Szwedów podczas odprawiania Mszy świętej w lipcu 1658r. Jednak najgorszą z klęsk w tym czasie były zarazy – dżuma i tyfus plamisty, przywleczone przez Szwedów, które z różnym natężeniem szerzyły się przez kilka lat (1656 – 1662) zbierając obfite żniwo wśród wynędzniałej ludności. Poza Sierpcem zniszczone zostały Bieżuń i Karniszyn. O rozmiarach i skutkach zniszczeń świadczą dane, nastąpił katastrofalny spadek liczby ludności w miastach, np. Sierpc po „potopie” szwedzkim w 1676r. liczył 297 mieszkańców (przed potopem ok. 2.000), Bieżuń 137 mieszkańców, Poniatowo ok. 100, a Karniszyn zaledwie 50. Wsie natomiast „jakby” nie ucierpiały. Bezpośrednio po drugiej wojnie północnej w 1662r. dorosłych płacących pogłówne w okolicznych wsiach było: we wsi Obrąb zanotowano 36 kmieci; w Mojnowie 3 osoby stanu szlacheckiego i 36 kmieci; w Serokach 2 osoby szlachty, 4 sług, 51 poddanych; w Elżbiecinie i Jonnem 4 szlachty, 4 sług i 43 poddanych. Jak widać z tych danych wsie z najbliższych okolic Lutocina nie zostały „zbyt mocno” wyludnione. Ilość mieszkańców niektórych wsi dorównywała lub przewyższała ludność prywatnych miasteczek. Wiele z nich już nie podniosło się z upadku.
Po ciężkiej epidemii z lat 1656 – 1662, w 1677r. zaraza ponownie objęła tutejsze ziemie. W czasie zarazy wyludniły się miasta i wsie. Ludność na ogół kryła się w lasach. Pola były nieobsiane i nie zbierano plonów. Następstwem zarazy był głód dziesiątkujący ludność. Do końca XVII wieku powiat sierpecki znalazł się w stanie upadku gospodarczego.
Okres po „potopie” szwedzkim charakteryzował się bardzo wzmożoną akcją osiedleńczą Żydów, którzy zachęcani przez króla Jana Kazimierza zaczęli masowo napływać na teren Mazowsza Płockiego, w tym również do wyludnionych miasteczek powiatu sierpeckiego. Odbudowa miast i wsi następowała bardzo powoli.
Przełom XVII i XVIII wieku był bardzo trudny dla tego regionu. Przez nasz teren w okresie III wojny północnej wielokrotnie przechodziły wojska szwedzkie, rosyjskie i polskie (stronnicy Sasów i Stanisława Leszczyńskiego). Znów grabieże, pożary i gwałty nawiedziły powiat sierpecki, zarówno miasta jak i wsie. Ustawiczne rekwizycje żywności i paszy doprowadziły kraj do ruiny. W tym okresie ziemie te znów zaatakowała „morowa zaraza”, która grasowała w Sierpcu i okolicach w latach 1709 – 1711. dotknęła ona nie tylko ludzi, ale i zwierzęta, masowo padały konie i bydło. Nieuleczalne rany zadane tej ziemi w czasie „potopu” zostały rozjątrzone na nowo. Zniszczenia wojenne były teraz jeszcze większe. W okresie tej wojny zostały zniszczone, spalone i zrabowane skarby kultury i archiwalia płockie. Ciosy wojenne, jakie spadły nie tylko na ziemię sierpecką, ale również na cały kraj, dały się odczuć przez wiele następnych dziesiątków lat.
W okresie tym, Lutocin prawdopodobnie wszedł w skład tzw. „klucza” bieżuńskiego. Wiązało się to z przejęciem tych dóbr przez ród Zamojskich. W 1703r. Michał Zdzisław Zamojski – łowczy koronny poślubił Annę Działyńską, która w posagu wniosła Bieżuń. Po śmierci ojca Anny, Tomasza Działyńskiego w 1714r., Michał i Anna Zamojscy stali się właścicielami Bieżunia. Matka Anny, zmarłej w 1719r., Teresa z Bielińskich zrzekła się dożywocia z tych dóbr. W 1721r. Michał Zamoyski ożenił się powtórnie z Elżbietą z Wiśniowieckich, która wiosną 1735r. zamieszkała na stałe w Bieżuniu już jako wdowa. Dziedzicem dóbr bieżuńskich w 1733r. został szesnastoletni syn Michała i Anny – Andrzej Zamoyski urodzony w Gniewie 30 września 1717r. Macocha Andrzeja Zamoyskiego, księżna Elżbieta z Wiśniowieckich Zamoyska zarządziła spis tutejszych dóbr. W inwentarzu sporządzonym 12 maja 1735r. jest opisana karczma w Lutocinie. Stan budowli był nie najlepszy. Składała się z sieni, trzyoknowej izby z powybijanymi częściowo szybami i komory. Wyposażenie izby kuchennej było iście spartańskie: podłoga z desek, długi stół z bali, ława z desek za stołem, jeden zydel i piec prosty z kominem. Dach przeciekający. Karczmarzem był prawdopodobnie Żyd – arendarz.
Żydzi, osiedlający się po wojnach szwedzkich trudnili się głównie handlem i drobnym rzemiosłem (szewcy, krawcy itp.). W drugiej połowie XVIII wieku w pobliskim Bieżuniu zamieszkiwało 176 osób wyznania mojżeszowego. Sporadycznie mieszkali również na wsiach, jak choćby 6 osób z Lutocina należało w tym czasie do kanału bieżuńskiego.
Na Mazowszu do połowy XVIII w. znajdowały się wyludnione i zarośnięte wsie. W gospodarce wiejskiej nastąpiło obniżenie poziomu techniki rolnej, co przy stratach ludnościowych spowodowało wzrost pańszczyzny i dalsze rozdrobnienie gospodarstw kmiecych. Chłopi jako poddani dziedzica nie byli właścicielami uprawianej przez siebie ziemi, lecz tylko jej użytkownikami. W XVIII w. wśród gospodarstw kmiecych w naszym rejonie bezwzględną przewagę posiadały gospodarstwa ćwierćłanowe (ok. 5ha), a nie należały już do rzadkości i półćwierciowe (ok. 2,5ha). Poza pańszczyzną tygodniową obowiązywały na rzecz folwarku tzw. dni pomocne labo letnie (4 – 12 dni na rok), darmochy albo daremszczyzny (nieokreślona ilość dni), szarwarki przy naprawie dróg (12 do 32 dni z gospodarstwa w ciągu roku), obowiązek stróży (tzn. pilnowanie dworu, zabudowań folwarcznych, zżętego zboża w polu itp.). Oprócz tego czynsze pieniężne i daniny w naturze (osepy). To skrajne poddaństwo chłopów, dobitnie określił Józef Wybicki, twórca naszego hymnu narodowego – „okrutna niewola z bydlęty zrównała”. Włościanin przywiązany do gruntu, zahukany, ciemny, nie przysparza krajowi zamożności. Nędza i niedostatek były nieodłącznymi towarzyszami całego życia włościan od kołyski do grobowej deski.
Dlatego już w początkach drugiej połowy XVIII wieku spotykamy się z próbami zniesienia pańszczyzny i zastąpienia jej czynszem. Jednym z pierwszych w Rzeczypospolitej, który wkroczył na tę drogę, był Andrzej Zamoyski – dziedzic dóbr bieżuńskich. W 1760r. przeprowadził w swoich włościach bieżuńskich oczynszowanie chłopów. To „jeden z pierwszych, który na naszej ziemi z poddanego uczynił człowieka” tak pisał o nim ponad czterdzieści lat później Stanisław Staszic. Wszystkie niemal świadczenia i powinności zamienione zostały na czynsze pieniężne uiszczane w dwóch ratach na wiosnę i w jesieni. Świadczenia na rzecz państwa i kościoła pozostały bez zmian. Wprowadził Zamoyski także „składkę, która przez wszystkich czyniona być ma, a przez sołtysa… kasę mającego odbierana”. Ten przymusowy fundusz oszczędnościowy przeznaczony był na zapomogi dla włościan w wypadku nieszczęść, klęsk elementarnych lub innych potrzeb. Józef Wybicki przyjaciel i współpracownik Andrzeja Zamoyskiego, w czasie pobytu w Bieżuniu przeprowadził, na podstawie ksiąg parafialnych badania przyrostu ludności, przed i po oczynszowaniu. Za podstawę swoich obliczeń wziął sześć oczynszowanych w 1760r. wsi: Lutocin, Mojnowo, Swojęcin, Seroki, Obręb i Karniszyn. Badania wykazały, że po oczynszowaniu wzrosła liczba urodzeń. Andrzej Zamoyski nie dał jednak swoim chłopom całkowitego usamodzielnienia się, ale dokonał jedynie polepszenia ich doli przez zamianę gospodarki pańszczyźnianej na czynszową i stworzenie namiastki samorządu wiejskiego z sołtysem na czele. Pewnikiem na pierwszym miejscu stawiał interes własny. Nie nadał też chłopom wolności osobistej. Jednak na tle zacofanej ówczesnej gospodarki szlachty był to dość znaczny wyłom. Swój eksperyment z dóbr bieżuńskich próbował wprowadzić i urzeczywistnić, – jeśli chodzi o chłopów – w skali całego kraju w Zbiorze praw sądowych, do opracowania którego zobligowano go dn. 11 września 1776r. uchwałą sejmu. Od chwili utworzenia, w 1773r. Komisji Edukacji Narodowej, Andrzej Zamoyski był jej członkiem i zasiadał w niej obok ks. Michała Poniatowskiego, Sułkowskiego, Chreptowicza, Potockiego i Czartoryskiego.
Przeważające reformy w kraju rozpoczęły się dopiero z wstąpieniem na tron Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1764r. Nie było to w smak magnaterii, intrygującej i spiskującej przeciw niemu na dworach państw ościennych, która chciała obalić wszystkie reformy króla. Niebawem rozeszła się wiadomość, sąsiedzi Rosja, Prusy i Austria dobili targu i dokonali pierwszego rozbioru Polski. Król w rozgrywce z magnatami mógł liczyć na województwo płockie, było to zasługą brata królewskiego Michała Jerzego Poniatowskiego, od 1773r. biskupa płockiego. Nowy biskup płocki zarządził główną i szczegółową wizytację wszystkich parafii wchodzących w skład diecezji płockiej. 16 lutego 1776r. dziekan katedry płockiej Wojciech Józef Gadomski przeprowadził wizytację parafii Lutocińskiej. Lutocin administracyjnie należał wówczas do powiatu sierpeckiego w województwie płockim. Parafia Lutocin wchodziła w skład dekanatu bieżuńskiego diecezji płockiej. Składała się z następujących wsi: Lutocino (Lutocin), Dębówna (Dębówka), Szonice (Szoniec), Przeradz Większy (Wielki) i Mniejszy (Mały), Chromakowo, Swajęcino (Swojęcin), Obręb (Obrąb), Seroki i Mojnowo. Kolatorem, czyli ówczesnym patronem kościoła w Lutocinie był dziedzic bieżuński Andrzej Zamoyski, który był równocześnie panem dziedzicznym wsi Lutocin.