W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

Życie składa się z drobiazgów

Z Łukaszem Napieralskim, zastępcą burmistrza Konstantynowa Łódzkiego rozmawia Monika Włodarek.

Ojciec z córką kucający na boisku, w tle zawodnicy w koszulkach z numerami.
  • Za panem już pięć lat w konstantynowskim samorządzie. Jak się panu pracuje?

Dobrze. To absorbująca, ale jednocześnie satysfakcjonująca praca, więc nie narzekam.

  • Mówi się, że jest pan wymagającym szefem? To prawda?

Nie mam wyjścia, bo sam pracuję dla bardzo wymagającego szefa, ale zdawałem sobie sprawę z tego, na co się piszę. Do urzędu przyszedłem dlatego, że wiedziałem, z kim będę pracował. Roberta Jakubowskiego, burmistrza, znałem z czasów, gdy obaj jako nastolatkowie, pracowaliśmy w gospodarstwie ogrodniczym. Wiedziałem, jakim jest człowiekiem, że przyszedł tu z konkretną wizją i po to, żeby konsekwentnie realizować wyznaczony plan. A to oznaczało, że w Konstantynowie Łódzkim wiele miało się zmienić. I tak się stało.

  • No właśnie, co się zmieniło?

Zmieniło się bardzo dużo i to na dobre. W budżecie na 2019 rok na inwestycje mieliśmy 5 milionów złotych, a w 2023 roku aż 55 milionów, dzięki pieniądzom własnym i pozyskanym z zewnątrz. W ostatnich pięciu latach pozyskaliśmy rekordową kwotę 78 milionów złotych i nie zwalniamy tempa, bo w tegorocznym budżecie zaplanowane jest blisko 40 milionów złotych na inwestycje i cały czas składamy wnioski o kolejne dofinansowania.  

  • Konstantynów pięć lat temu a Konstantynów dziś?

Przede wszystkim oddaliśmy mieszkańcom wiele potrzebnych inwestycji. Między innymi targowisko. Zamiast przypadkowych budek i straganów mamy teraz w Konstantynowie nowoczesną przestrzeń, która służy nie tylko celom targowym, ale sprawdza się także w czasie wydarzeń artystycznych. Świetnie przyjął się pchli targ, dlatego organizujemy go cyklicznie. Były tam też: piknik wojskowy, pokaz mody czy kino plenerowe. To miejsce zostało docenione nie tylko przez mieszkańców, ale zazdroszczą nam go również inne miasta. Najbliżsi sąsiedzi nawet wolą tutaj przyjeżdżać na zakupy. Ale myślę, że to nie jedyna inwestycja, która będzie się wyróżniać w naszym regionie. Odliczamy dni do otwarcia naszego Mini Centrum Nauki Kopernik przy Szkole Podstawowej nr 1, które odmieni sposób nauki, a wiemy, że jest to dziś bardzo potrzebne. Przede wszystkim chodzi o to, żeby wiedza dla naszych dzieci była na wyciągnięcie ręki i podana w ciekawej formie z wykorzystaniem najnowszych zdobyczy techniki. Już niedługo będą mogły sprawdzić efekty tych prac, oglądając trójwymiarowy film w kinie sferycznym czy robiąc ciekawe doświadczenia w laboratorium chemicznym z prawdziwego zdarzenia. Zapewniam – emocje gwarantowane.

  • Ale planetarium i nowe pracownie to nie wszystko?

Tak. Przy SP nr 1 powstała też nowoczesna baza sportowa – pełnowymiarowa hala sportowa ze ścianką wspinaczkową i trybunami na 240 osób, a obok profesjonalna bieżnia i wielofunkcyjne boisko. W tym roku wyremontujemy też halę na placu Wolności. Nasi sportowcy będą w końcu mieli dobre warunki do treningów, a to cieszy.

  • Lubi pan sport?

Bardzo. Kiedyś nawet myślałem o tym, żeby studiować na akademii wychowania fizycznego, jednak ostatecznie zdecydowałem się na administrację. Nadal bardzo lubię koszykówkę, ale ostatnio zachwycił mnie też futbol amerykański. Mogliśmy go obejrzeć w Konstantynowie w wykonaniu Wilków Łódzkich, które same wybrały nasz stadion jako miejsce rozgrywek finałowych swojej ligi. To było coś nowego w naszym mieście, a rozbudowana i zmodernizowana baza wkrótce otworzy możliwości rozwoju dla kolejnych dyscyplin sportowych.

  • Były też w tej kadencji trudniejsze momenty. To pan ogłaszał mieszkańcom, że muszą się na jakiś czas pożegnać z tramwajem?

Niestety — pełniłem swoją funkcję od listopada 2018 roku, a już w lutym 2019 przypadło mi w udziale poinformować mieszkańców na konferencji prasowej, że — decyzją Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi — tramwaj między Konstantynowem a Łodzią nie może jeździć ze względu na fatalny stan torowiska. Konieczny był remont – do granic Konstantynowa wykonywany przez Miasto Łódź, a od granic – przez naszą gminę. Zdaję sobie sprawę z tego, że mieszkańcy odczuwają trudności komunikacyjne w związku z remontem. Nasz odcinek, objęty dofinansowaniem,  mamy już za sobą. Przed nami jeszcze drugi etap, polegający na odcinkowym remoncie torowiska od ulicy Żeromskiego aż do placu Wolności. Oprócz tego zmodernizujemy trójkąt do zawracania wraz z przystankiem. Remont zakończy się tym roku i komfort dojazdów się poprawi.

  • Czyli był to dla pana niewątpliwie jeden z najtrudniejszych momentów?

Tak. Ważni są ludzie i ich potrzeby. Mam pełne poczucie, że jestem tu dla nich. Zaczęliśmy więc natychmiast działać i pozyskaliśmy pieniądze na remont torów.

  • Często rozmawia pan z mieszkańcami?

Co wtorek przyjmujemy w urzędzie mieszkańców. Przychodzą z różnymi tematami i każdemu staramy się pomóc. Czasem potrzeba niestandardowych rozwiązań, które można znaleźć, gdy się drugiego człowieka uważnie posłucha. Zza biurka mniej widać. Dlatego codziennie wychodzimy z burmistrzem na miasto. Konstantynów mamy dobrze zdiagnozowany, a inwestycje odwiedzamy często, żeby sprawdzić, czy wszystko idzie zgodnie z planem i czy mieszkańcy są zadowoleni. Ludzie nas znają, wiedzą, że można nas spotkać na ulicach i nie wahają się rozmawiać. Organizujemy też spotkania w różnych częściach miasta, bo chcemy poznać potrzeby i opinie na temat planowanych zmian. Na przykład przed przebudową układu drogowego i miejsc parkingowych na Osiedlu Słowackiego zapoznaliśmy mieszkańców z rozwiązaniami wypracowanymi przez projektanta. Jestem też otwarty — obaj z burmistrzem jesteśmy — na słowa krytyki i na pomoc w wyszukiwaniu kolejnych celów, bo to mobilizuje i inspiruje. Zdarza się także, co ciekawe, że człowiek zaczyna od narzekania, a gdy spytam, czy jest coś, co mu się w Konstantynowie podoba, to zaczyna wymieniać i – ku własnemu zaskoczeniu – odkrywa, że lista tych powodów do zadowolenia jest dosyć długa. Nie ma spraw nieważnych. Życie składa się nie tylko z kilkudziesięciomilionowych inwestycji, ale także z drobiazgów. W zasadzie przede wszystkim z tych drobnych spraw.  

  • O jakie drobne sprawy chodzi?

Dla ludzi liczy się to, żeby komfortowo dostać się do pracy, szkoły, dlatego zgłaszają się do nas po to, żeby naprawić chodnik przy ich domu czy drogę. Ważne jest dla nich też to, jak wygląda ich najbliższe otoczenie, bo w ładnej okolicy dobrze się mieszka, pracuje i wypoczywa. Często słyszymy od mieszkańców, że podobają im się zmiany, które wprowadzamy, na przykład rewitalizacja Skweru Hubala czy nowa zieleń, która upiększa miasto i poprawia nastrój. Zajęliśmy się także kultowym dla konstantynowian „Siwaberkiem”. To dawne grodzisko archeologiczne, poza centrum, otoczone zielenią. Zamontowaliśmy tam ławki i oświetlenie solarne, posadziliśmy prawie sto drzew. To fajne miejsce do spacerowania. I dobrze słyszeć, że mieszkańcy są zadowoleni, ale mają też swoje pomysły, które można będzie tam w przyszłości wdrożyć. W tym roku zrealizujemy kolejny etap prac, polegający na połączeniu istniejącego układu komunikacyjnego z ulicą Narutowicza.

  • Jest pan znany z tego, że lubi pan zwierzęta.

W moim rodzinnym domu zawsze były psy. Dziadek miał owczarki podhalańskie. Mieliśmy też jamniki i różnej maści kundelki. Nawet na osiemnaste urodziny dostałem od przyjaciół psa. A teraz mam trzy psy i … kota, a to dla mnie nowość, dlatego jestem otwarty na rady znajomych w tym temacie. Fajnie jest dzielić się swoimi doświadczeniami z innymi. Dobrą okazją do tego są na przykład „Pikniki na cztery łapy”, które już na stałe wpisały się w harmonogram letnich imprez plenerowych i przyciągają nie tylko właścicieli zwierząt. Cieszy mnie to szczególnie, bo pierwszy piknik był moim pomysłem. Opieka nad zwierzętami to temat, którym zajmuję się również w pracy. Konstantynów Łódzki jest jedną z niewielu gmin w Polsce, która nie ma żadnego psa w schronisku. Nie jest to przypadek i jeszcze pięć lat temu tak nie było. Podjęliśmy działania, które przyniosły efekt i dziś mogę powiedzieć, że system adopcji i opieki nad zwierzętami w naszym mieście jest bardzo sprawny.

  • Co jeszcze zrobiliście, aby konstantynowianom mieszkało się tu lepiej?

Zadowolony jestem z tego, że odpowiedzieliśmy na potrzeby młodych ludzi – tych, którzy pracują i zakładają rodziny. W Konstantynowie Łódzkim mieszka już około 20 tysięcy osób. Wiadomo było, że bardzo potrzeba nowych miejsc w żłobkach. Przez długie dekady konstantynowski żłobek mógł przyjąć jedynie 24 dzieci. Osiągnięciem ostatnich pięciu lat jest nowy żłobek — wybudowaliśmy taki na 72 miejsca. W czasie mijającej kadencji stworzyliśmy także 150 dodatkowych miejsc przedszkolnych – mamy już oddziały w szkołach i przedszkolach dla blisko 600 przedszkolaków. Staramy się myśleć o wszystkich. Strzałem w dziesiątkę był skatepark, na którym młodzież chętnie spędza wolny czas.

  • Słyszeliśmy też od przypadkowych przechodniów, na przykład w czasie Jarmarku Bożonarodzeniowego, że w Konstantynowie dobrze się żyje.

Bardzo mnie cieszą takie słowa, bo pokazują, że nasze działania dla mieszkańców mają sens. Konstantynów Łódzki to nie jest miejsce do robienia wielkiej polityki. Tu jest praca u podstaw, bardzo blisko ludzi i dla ludzi. Tu się pracuje dla sąsiada czy dla sprzedawcy lokalnego sklepu. Jest to nasza wspólna praca, czasami niełatwa, ale zawsze możemy na siebie liczyć.
Z każdym dniem przekonuję się, że lokalni samorządowcy na gminnym szczeblu robią porządną robotę. Cieszę się, że mamy też w urzędzie zaangażowany zespół, na którym możemy polegać i z którym zmieniamy Konstantynów na dobre.

Zdjęcia (2)

{"register":{"columns":[]}}